niedziela, 23 czerwca 2013

Białystok

Białystok od dawna pojawiał się w opcji "kiedyś koniecznie trzeba się tam wybrać". A czemu owo "kiedyś" nie miałoby się wydarzyć "za tydzień"? Taka myśl wykiełkowała przy nowej puli tanich biletów w PolskimBusie, dzięki czemu udało się dotrzeć do stolicy Podlasia za 15 zł. (w dwie osoby, w dwie strony) :-)

Samo miasto okazało się całkiem urodziwe, z dużą ilością zabytków i fajnym klimatem. Gorzej, że trafiliśmy na jakieś legiony szalonych katolików, którzy w ramach akcji ewangelizacji Białegostoku, jęczeli na każdym skrzyżowaniu, w parku, na rynku... (Tak - nie lubię nachalności, niezależnie od opcji religijnej czy politycznej) :-)
I jeszcze jeden minus, zdecydowanie większy - znalezienie w okolicach Rynku knajpki z regionalnym jedzeniem jest prawie awykonalne. Nam udało się znaleźć tylko wariacje na temat kuchni podlaskiej, a to z perspektywy turysty, bardzo słabo jak na stolicę regionu... :-(

Pomijając powyższe to dzień był piękny, Białystok był piękny i warto było spędzić tam czas :-)

Ratusz w Białymstoku

piątek, 21 czerwca 2013

Budapeszt v. 3.0 (2013) cz. 2

Drugi dzień w Budapeszcie :-) Piękny dzień - ciepły, wiosenny, uśmiechnięty :-) Warto było się tyle nachodzić...
Tym razem na tapecie była Buda, jakkolwiek idiotycznie w języku polskim to nie brzmi...

Dunaj i Góra Gellerta

czwartek, 20 czerwca 2013

Budapeszt v. 3.0 (2013) cz. 1

Budapeszt jest piękny o każdej porze roku. Tym razem miałem przyjemność oglądać go w majowy, słoneczny weekend. 
Warto pamiętać o tym, że do stolicy Węgier można się dostać samolotem z Warszawy w nieco ponad godzinę i za oszałamiającą kwotę 68 zł. To daje możliwość powrotów tam. Częstych. Bardzo częstych :-)
Hostele w mieście są świetne, jedzenie wyśmienite, wina reklamować nie trzeba a zabytkowe budowle stoją przy każdej ulicy. Czegóż chcieć więcej...? :-)

Centralna Hala Targowa.

Ukraina - Karpacki Kordon (cz. 3)

Ostatni dzień w terenie był najbardziej hard-core'owy. Zwłaszcza wieczorem, gdy przyszło toczyć się dnem strumienia pełnego wielkich głazów. Niestety zdjęć nie ma bo nie było czym ich robić. Aparat zmarł tragicznie po ciężkiej chorobie i długiej agonii... ;-)
Ale pozostało kilka obrazków z całego dnia. Pięknie tam. I taka przestrzeń oraz bezludzie, że niech się Bieszczady chowają ;-)

 Poranek w Karpatach

środa, 19 czerwca 2013

Ukraina - Karpacki Kordon (cz. 2)

Drugi dzień "Karpackiego Kordonu" to kolejne kilometry po górach i dolinach. Dzień równie uroczy co poprzedni ale z małą niespodzianką ;-) Bo nie każdego dnia można się wielkim autem wywalić na bok, nieprawdaż...? A nam była taka możliwość daną :-)

Widok z namiotu - tuż po przebudzeniu :-)

Ukraina - Karpacki Kordon (cz. 1)

Majówka na Ukrainie, do tego 4x4, na bezludziu, w górach, z dala od cywilizacji i wszystkiego - na to nie trzeba mnie dwa razy namawiać :-) No więc w ramach imprezy "Karpacki Kordon" udało się zjeździć Nissanem Patrolem (aka Pomidor) sporą część Karpat, od Przełęczy Użockiej do miejscowości Ust'-Chorna. Teoretycznie około 160 km., w praktyce 3 dni telepania się po bezdrożach.

Pięknie było. Dane było nam się porządnie wytrząść, wywalić auto na bok, spać na połoninach, pić piwo "Desant", jeść mielonkę z puszki i zachwycać się widokami. A było czym, oj było!
Dziękuję :-)
Wyczerpujący off-road. Ale ile wrażeń! :-)

Okolice Przełęczy Użockiej

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Sandefjord

Sandefjord to kolejne miasto odwiedzone przez nas wiosną. Leży ono niedaleko lotniska Oslo-Torp, na które można przylecieć z Polski za kilka złotych... Ale, że do samego Oslo dojazd jest okrutnie drogi, trzeba się czasem zdecydować na tańszą opcję wycieczki - czyli właśnie udanie się do rzeczonego Sandefjord. Można piechotą (45 minut), można pociągiem (5 minut ale za to ponad 20 zł.) - i tak w końcu ląduje się w osadzie, która swój boom przeżyła w ubiegłym stuleciu, dorabiając się na wielorybnictwie, którego ślady i wspomnienia będą nam towarzyszyły przez cały, kilkugodzinny pobyt :-)
No i zawsze można "nakarmić fiorda" ;-)

Kościół protestancki i cmentarz niedaleko dworca.

Amiens

Amiens jest miastem, do którego łatwo dostać się z Beauvais - wystarczy wsiąść w autobus 30E i po niespełna 1,5 godziny jest się w stolicy Pikardii. Trzeba tylko na te autobusy uważać bo lubią się czasem nie zatrzymać na przystanku a na przykład w niedziele nie jeżdżą w ogóle :-)

niedziela, 16 czerwca 2013

Beauvais

Beauvais to kolejne miasto, które większości osób kojarzy się tylko z lotniskiem :-) Kto żyw wysiada z samolotu, wskakuje w autobus do Paryża i tyle go tam widzą...
Tymczasem warto jednak pojechać do centrum miasta i zobaczyć co ma ono do zaoferowania... :-) Nawet pod koniec marca, gdy temperatura oscyluje wokół zera a świat zdaje się pogrążony w wiecznej zimie ;-)

Jest to jednocześnie dobry punkt wypadowy po okolicy :-) O czym już w kolejnym wpisie - Amiens :-)

czwartek, 13 czerwca 2013

Charleroi

Charleroi to nazwa, która większości osób kojarzy się tylko z lotniskiem, z którego operują tanie linie. Można stamtąd pojechać do Brukseli albo przesiąść się w kolejny samolot i polecieć gdzieś dalej. My postanowiliśmy jednak zobaczyć co ma do zaoferowania samo miasto. Właściwie ciężko o nim znaleźć jakieś rozbudowane informacje - zarówno w internecie jak i w przewodnikach...
No ale skoro to Belgia to muszą mieć przynajmniej dobre frytki i jeszcze lepsze piwo, nieprawdaż...? ;-) I z taką myślą przewodnią ruszyliśmy w marcowy poranek na jednodniową wycieczkę do Charleroi.
5 euro za przejechanie kilku kilometrów autobusem jeszcze nie bolało... Biuro IT w budynku dworca, dysponujące mapkami tylko po francusku też nas nie pokonało...
Potem było tylko absurdalniej...

Dworzec Charleroi Sud

niedziela, 9 czerwca 2013

Kraków

Kraków jaki jest każdy widzi ;-) I zawsze jest dobra pora, żeby się doń wybrać - zwłaszcza, gdy wiąże się to z dużą wódką w zacnym towarzystwie :-)

A w lutym miasto wyglądało mniej-więcej tak:


Travemünde

Travemünde to dzielnica Lubeki oddalona od niej (bagdatela) ze 20 kilometrów. Owo miasteczko to jednocześnie port pasażerski, rybacki, miejsce wypoczynku i imprezownia... Nam dany był tam tylko krótki spacer. Ale i tak było pięknie :-)

sobota, 8 czerwca 2013

Lubeka

Lubeka (Lübeck) na początku lutego? Czemu nie...? :-) Zwłaszcza, że można się tam było dostać za nieduże pieniądze - na początku roku bilet Wizzair potrafił kosztować 4 zł. w jedną stronę na trasie Gdańsk-Lubeka :-)
Jeden dzień urlopu, mały plecak, zorganizowanie noclegów u przecudownych Niemców z couchsurfingu (thank you Mia and Rolf!) i da się zobaczyć fantastyczne miasto. 

Zabytki Lubeki i samo jej zwiedzanie to materiał na dobrą książkę - o czasach hanzy, gotyckich budowlach i malowniczych zaułkach, a wszystko okraszone jakąś magiczną aurą i pozytywną energią... To, po prostu, trzeba zobaczyć :-)

Pogoda była nam łaskawa. Mój aparat nie...

Brama Holsztyńska - dawny wjazd do miasta i jednocześnie jego aktualne logo :-)
Za bramą rozpościera się wyspa - Stare Miasto, jedno z największych gotyckich zespołów zabytkowych w całej Europie.