Miniony weekend znów minął poza miastem aktualnego zamieszkania. I kolejny raz okazało się, że miejsc wielce ciekawych nie trzeba szukać bardzo daleko :-)
Szydłowiec (nie mylić z Szydłowem) to ostatnie miasto na południu województwa mazowieckiego - zaraz za miedzą zaczyna się kielecczyzna i tablice rejestracyjne z "T.." a nie z "W.." ;-) Miasto z bogatą historią, kilkoma cennymi zabytkami i nieco senną atmosferą. Czyli idealne miejsce na krótki wypad. Nam zdarzyło się tam być dwukrotnie w ciągu 48 godzin. Niestety pogoda nieustannie starała nam się obrzydzić rzeczywistość (co jej się, ma się rozumieć, nie udało) - a to chmurząc, a to zanosząc deszczem a to mrożąc wiatrem...
Szydłowiec (nie mylić z Szydłowem) to ostatnie miasto na południu województwa mazowieckiego - zaraz za miedzą zaczyna się kielecczyzna i tablice rejestracyjne z "T.." a nie z "W.." ;-) Miasto z bogatą historią, kilkoma cennymi zabytkami i nieco senną atmosferą. Czyli idealne miejsce na krótki wypad. Nam zdarzyło się tam być dwukrotnie w ciągu 48 godzin. Niestety pogoda nieustannie starała nam się obrzydzić rzeczywistość (co jej się, ma się rozumieć, nie udało) - a to chmurząc, a to zanosząc deszczem a to mrożąc wiatrem...
Pierwsze co przyciąga wzrok (oczywiście, jeśli się zaparkuje na Rynku Wielkim) to siedziba władz miejskich. Ratusz jest tak renesansowy w swej renesansowatości, że już bardziej chyba być nie może ;-) Ale, trzeba mu przyznać - jest śliczny :-)
Przy placu znajduje się również Kościół Farny p.w. św. Zygmunta. Kolejne urocze miejsce - tym razem budowla gotycka. Świątynia sprawia dziwne wrażenie, jakby była ściśnięta i bardzo mała, co jest częściowo złudzeniem... Niestety, z powodu mszy, nie udało nam się zwiedzić wnętrza. Trzeba to będzie nadrobić przy najbliższej okazji. Zaskakujące są XVII-wieczne ryty na ścianach zewnętrznych, przedstawiające obrazki, napisy itp. Coś jakby wandale sprzed 400 lat - upstrzyli piaskowiec swoimi "dziełami" a my wpatrujemy się w to z zaskoczeniem, próbując ogarnąć zamysł twórców ;-)
Bardzo chciałbym tu podziękować pani muzealniczce za oprowadzenie po zbiorach. I za szczerą opowieść o szydłowieckiej rzeczywistości.
I tak oto skończył się weekend....
O samochodzie nie wspomnę... Bo padł... Na szczęście w drodze powrotnej...
Hmmm... Ciekawym, czy Szydłowiec kiedykolwiek otrząśnie się z letargu...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz