Pomyślałem: lubię Pilcha, lubię Smarzowskiego - trzeba się wybrać na film "Pod Mocnym Aniołem". Bo skoro jeden ekranizuje drugiego a do tego w głównej roli obsadzają Więckiewicza to może być coś dobrego :-)
Okazało się jednak, że się trochę przeliczyłem...
Fabuła zabiera nas do pijackiego piekła od pierwszych kadrów. Główny bohater w nieustającym alkoholowym obłędzie przemieszcza się między kolejnym pijaństwem, detoksem i odwykiem, bez końca, prawie bez możliwości wyrwania się z tego kręgu. Bo nawet gdy już wychodzi "czysty" po kolejnym leczeniu deliryków, to prędzej niż później, znów kieruje swe kroki do knajpy lub sklepu monopolowego. Oczywiście w tle pojawiają się jakieś kobiety, jakieś majaki, jakieś wydarzenia z życia, ale i tak najważniejszy jest kolejny łyk alkoholu...