Po raz pierwszy miałem okazję oglądać Budapeszt zimą... :-)
Bardzo potrzeba nam było tego wyjazdu - żeby odpocząć, zrelaksować się, wymoczyć tyłki w wodach termalnych i po prostu połazić po naszym ulubionym ostatnio mieście. A na koniec odwiedzić lokal bardzo słynnej gwiazdy ;-)
A koszty były, szczerze mówiąc, żadne. Idealny low-costowy citibreak:
Przelot (Wizzair): 64 zł.
Nocleg: Yolo Hostel: 40 zł. (za dwie doby w dwuosobowym pokoju w promocji na stronie Hostelsclub) :-)
Ponieważ nocowaliśmy w północnej części Pesztu, zdecydowaliśmy się na spacery po tej części miasta. Najpierw termy Lukács i jedno z najwspanialszych zimowych doświadczeń. Bo tęskno teraz do siedzenia w gorącej wodzie w basenie, na zewnątrz budynku... pod koniec stycznia... :-)
A potem już tylko łażenie, podziwianie i piwo ;-)
Patio w hostelu, niesamowita kamienica :-)
Parlament.
Widać progres w remoncie - jest szansa, że do lata skończą ;-)
pomnik Imre Nagya
Rzut oka na Dunaj, Budę i kościół Macieja.
Katedra św. Stefana.
Wnętrze katedry.
A na sam koniec miejsce, które chcieliśmy koniecznie zobaczyć i się udało :-) Knajpa "Rocco's World", należąca do Rocco Siffredi (zwanego również włoskim ogierem) ;-)
Trzeba przyznać, że lokal do najtańszych nie należy, porcje też dają wyjątkowo skromne. Ale jest smaczna kawa, całkiem dobra kuchnia i fantastyczna obsługa kelnerska :-) Pojawił się też właściciel we własnej osobie, ale nie dane nam było zrobić sobie z nim zdjęcia czy chociażby zamienić słowa. Może następnym razem...? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz