niedziela, 29 grudnia 2013

Berlin (v. 2.0)

Berlin na zakończenie roku i ostatnią podróż okazał się być świetnym wyborem :-) Nie potelepał po kieszeni a dał nam możliwość obejrzenia tak miasta, jak i bożonarodzeniowych jarmarków. Po raz kolejny nie dopisała tylko pogoda - pierwszego dnia było okropnie zimno, drugiego mgliście a ostatniego popadywał deszcz. Stąd też zdjęcia takie a nie inne :-) Niemniej jednak: fajnie było znów zobaczyć stolicę Niemiec i znów poddać się jej energii... Bo miasto nie jest urodziwe ale ma w sobie "to coś", co pozwala czuć się w nim dobrze :-)

Cenowa rewelacja:
Autobus Simple Express: 76 zł. (w dwie strony)
Nocleg: 37 zł. (9 euro) za łóżko w dormitorium hostelu Check In Hostel.

 

wtorek, 17 grudnia 2013

Kraina Lodu

Przyznaję po raz kolejny: lubię bajki i mam słabość do animacji, nawet w Disnejowskim, cukierkowym wydaniu. Dlatego też na obejrzenie "Krainy Lodu" nie trzeba mnie było specjalnie namawiać :-)

I nie bardzo wiem co o tym filmie teraz napisać... :-)

Bo to taka klasyka gatunku ze wspomnianej powyżej wytwórni: jest piękna animacja, jest fabuła z morałem, jest trochę scen zabawnych i trochę (za dużo) piosenek.

Ot, bez rozwlekania: po prostu warto pójść do kina i obejrzeć ten film. Bez specjalnych oczekiwań, oddając się przez prawie dwie godziny magii zamarzniętej krainy :-)

Ps. A postaci bałwanka i renifera nie da się nie lubić :-)

środa, 4 grudnia 2013

Rzeszów (v. 2.0)

Jesienny Rzeszów - jedna z ostatnich wycieczek AD 2013 :-) Stolica Podkarpacia kolejny raz okazała się być przyjemnym turystycznie miejscem - nawet gdy pogoda nie rozpieszcza...
W jedną stronę PolskimBusem, powrót Eurolotem, nocleg w PTSM Alko i trochę piwa na miejscu nie zrujnowały budżetu, nie wymęczyły a pozwoliły odpocząć w ramach długiego listopadowego weekendu :-)


czwartek, 28 listopada 2013

Ida

Kolejny z cyklu polskich filmów okazał się być gniotem. Tak po prostu, banalnie, najzwyklejszym gniotem. Ciężko właściwie skupić się nad jakimkolwiek opisem filmu "Ida"...

Dostaliśmy historię rodem z nośnych tematów wprost z "Wyborczej", których nie udźwignął ani reżyser ani aktorzy... Ale po kolei, tak z perspektywy głównej bohaterki:

Bądź sobie w zakonnym nowicjacie, dowiedz się, że jesteś żydówką, odwiedź ciotkę (która jest stalinowskim sędzią a do tego puszczalską pijaczką), wyrusz w sentymentalną podróż śladami rodziny, dowiedz się, że Polacy mordowali Żydów, puść się z muzykiem jazzowym, wróć do klasztoru, złóż śluby zakonne. Przez półtorej godziny nie okazuj emocji...

Brzmi bezpłciowo i bez polotu? Właśnie tak. I taki też jest ten film - w sumie o niczym, zagrany beznadziejnie, niedopracowany zarówno w warstwie scenariusza jak i bazujący na słabym warsztacie reżysera. I jak pięknie aktorka grająca tytułową rolę nie wyraża żadnych uczuć! To się nadaje do podręczników beznadziejnego aktorstwa ;-)

czwartek, 21 listopada 2013

Papusza

Pierwsze zaskoczenie: nie byłem w kinie od pół roku! Ale skoro pora roku coraz mniej sprzyja podróżowaniu, przyszedł czas przeprosić się z salą kinową :-)

Samo kino zdało się zadowolone z powrotu syna marnotrawnego - zamiast losowo wybranego filmu, dzięki awarii taśmy, puszczono "Papuszę". I to była, zdaje się, dobra wymiana...

O historii cygańskiej poetki piszą teraz wszyscy, więc nie ma co rozpisywać się nad fabułą. Wystarczy wspomnieć, że jej historia zarówno urzeka, jak i strasznie niszczy psychikę. Odrzucenie, samotność, niezrozumienie wśród swoich, wykluczenie z zamkniętej społeczności - to kwestie, które przewijają się przez cały film. I nawet "sukces" poetycki nie okazuje się być tym, co przynosi splendor i chwałę...



czwartek, 31 października 2013

Kraków (v. 2.0)

Kraków w październiku przywitał nas piękną jesienną aurą i ciepłym słońcem. Czegóż chcieć więcej, mając przed sobą stolicę Małopolski a w dalszej perspektywie zimną wódeczkę w zacnym towarzystwie? :-)
A przy okazji to zawsze jest warto ruszyć tyłek i pospacerować - niekoniecznie mając jakiś upatrzony cel czy plan zwiedzania :-)
Gdzie nas zaniosło? A właśnie tam:

 Barbakan

niedziela, 27 października 2013

Cmentarz żydowski na Okopowej

Mały jesienny wrzut z krótkiego spaceru po Cmentarzu żydowskim na Woli w Warszawie... To jest miejsce, które ciężko opisywać, trzeba się tam po prostu wybrać i poddać mistyce miejsca...

A jak zwykle, najpiękniej jest tam właśnie jesienią.


wtorek, 15 października 2013

Nyköping

Podróż do Szwecji i zwiedzanie Nyköping było pierwszą jesienną podróżą tego roku :-) 
Miasteczko leży niedaleko lotniska Skavsta, na które docierają tanie linie i (jak w przypadku Beauvais czy Charleroi) jest najczęściej pomijane przez ludzi pędzących po wyjściu z samolotu prosto do stolicy.

A to błąd :-) Bo jest to miejsce, które warto obejrzeć - tak dla zabytków jak i zwyczajnego, szwedzkiego klimatu. Idealne na jeden dzień, tchnące leniwym spokojem Skandynawii i dające duży zastrzyk energii... :-)

wtorek, 8 października 2013

Serbia Trip 13 - Budapeszt (v 4.1) - Cmentarz Kerepesi

Na deser kilka zdjęć z zupełnie innego miejsca na budapeszteńskiej mapie - Cmentarza Kerepesi. To węgierski Pateon Bohaterów, coś jak warszawskie Powązki, gdzie pochowani są najważniejsi i najbardziej zasłużeni Węgrzy... Jedyna różnica to bardziej "parkowa" przestrzeń i zdecydowanie mniejsze zagęszczenie "nieodżałowanych i pozostałych w naszej pamięci" na metr kwadratowy.

Warto też spojrzeć do Muzeum Cmentarnego, które pokazuje zwyczaje pogrzebowo-żałobne poszczególnych regionów Węgier...


poniedziałek, 7 października 2013

Serbia Trip 13 - Budapeszt (v 4.0)

Ostatnim przystankiem naszej podróży był Budapeszt. Miasto widziane już wcześniej, ale nieustannie zachwycające i odkrywające przed nami nowe, urocze zakątki... I kolejne knajpy z tanim piwem - wystarczy się tylko rozejrzeć ;-)


czwartek, 12 września 2013

Serbia Trip 12 - Kecskemét

Kecskemét to ostatnie nowe miejsce na naszej trasie. Odkryliśmy je dość dokładnie - włącznie z tym, że czekając na naszych couchsurfingowych gospodarzy, mieliśmy okazję uczestniczyć nawet w węgierskim karaoke i nauce tańca latino. Na szczęście tylko jako obserwatorzy, ale wrażenie do dziś pozostaje niezapomniane ;-)

Samo miasto to następny przystanek w krainie późnobarokowych kościołów i secesji... Do tego kolejna przestrzeń, obok której piękna nie sposób przejść obojętnie... :-)


wtorek, 10 września 2013

Serbia Trip 11 - Szeged (Segedyn)

Szeged zwany równie Segedynem leży mniej niż 50 km. od Suboticy. To pierwsze miasto po węgierskiej stronie granicy, do którego dotarliśmy w drodze do domu. Miasto urodziwe, cholernie fotogeniczne i pełne zabytków.
Ale najpierw musieliśmy przekroczyć granicę i wjechać na teren UE :-D


niedziela, 8 września 2013

Serbia Trip 10 - Subotica

Subotica, zwana również Szabadką, była ostatnim miastem, które odwiedziliśmy w Serbii. Położone blisko granicy z Węgrami słynie przede wszystkim z secesyjnej zabudowy i przygranicznego handlu - stąd już bardzo blisko do Unii Europejskiej ;-)

Dotarliśmy tam nieco spóźnionym pociągiem - wprost w objęcia naszego Couchsurfingowego hosta, który użyczył nam kanapy w samym centrum miasta a przy okazji od razu potraktował serdeczną lufą rakiji ;-) Taki początek gwarantował miłe doznania ;-)

Subotica okazała się być kolejnym pięknym miastem na trasie naszej wyprawy. Secesyjne perełki spotyka się tu co krok a przy prawie każdej szczęka opada do podłogi... A poza tym piwo było dobre, jedzenie zacne a do upału chyba właśnie zdążyliśmy się przyzwyczaić... :-)

czwartek, 5 września 2013

Serbia Trip 9 - Novi Sad

Novi Sad to miasto już mniej chaotyczne i chwilami bardziej bliskie Austro-Węgrom niż Bałkanom. Przynajmniej architektonicznie... Spędziliśmy tam uroczy dzień i nieco mniej uroczą noc. Ale po kolei...


wtorek, 3 września 2013

Serbia Trip 8 - Novi Sad - Petrovaradin (twierdza)

Kolejnym przystankiem na trasie wędrówki był Novi Sad, stolica autonomicznej Wojwodiny. Właściwie są tam dwa miasta przedzielone Dunajem, ale stanowiące jedną aglomerację - właściwy cel naszej podróży oraz Petrovaradin, który słynie z gigantycznej twierdzy nad brzegiem rzeki...


poniedziałek, 2 września 2013

Serbia Trip 7 - Guča, Guca, Gucza 2013 :-)

Wyjazd na festiwal do Gučy był moim marzeniem od kilku lat. W tym roku był pierwszym zaplanowanym miejscem, do którego chcieliśmy dotrzeć a dopiero na bazie tego wydarzenia opracowywaliśmy cały plan podróży :-)

Po przylocie do Belgradu zaczęliśmy ogarniać dokładnie co i jak. Wiedzieliśmy, że trzeba tam się wbić do namiotu ale nie mieliśmy go ze sobą. Ba, nie mieliśmy nawet śpiworów - podróżując Wizzairem ciężko jest upchnąć jeszcze coś do bagażu podręcznego ;-)
Tu z pomocą przyszła nam najpierw dziewczyna z hostelowej recepcji dając namiary na stowarzyszenie, które organizowało pobyt w Gučy, a następnie Darko z Serbia4Youth, który nie dość, że oferował już rozbite namioty niedaleko miasteczka to jeszcze użyczył nam własnych śpiworów. Dzięki temu mogliśmy spokojnie i bez dodatkowych kosztów dotrzeć na miejsce i oddać się zabawie :-)


niedziela, 1 września 2013

Serbia Trip 6 - Belgrad raz jeszcze

Na koniec wpisów z Belgradu kilka zdjęć z nocnego życia. Bo miasto nie śpi chyba nigdy - ciągle przelewa się tam tłum ludzi, a nawet piekarnie i fast foody mają całodobowe :-) A niewiele jest większych przyjemności kulinarnych w środku nocy, niż zjedzenie jeszcze ciepłego burka lub pljeskawicy. Zwłaszcza po kilku piwach ;-)


czwartek, 29 sierpnia 2013

Serbia Trip 5 - Smederevo

Smederevo (Смедерево) leży mniej-więcej 50 kilometrów od Belgradu. A że zachwalają je w przewodnikach - postanowiliśmy zrobić sobie jednodniową wycieczkę i zobaczyć słynną twierdzę :-)

W drogę wyruszyliśmy serbską komunikacją publiczną: bilet kupiony całkiem bezstresowo, rano wyjazd, autobus klimatyzowany, ładnie-pięknie... Gdy po prawie dwóch godzinach dotarliśmy na miejsce zapał nieco w nas opadł - to był chyba najgorętszy dzień sierpnia i wprost z chłodnego autobusu trafiliśmy do rozgrzanego piekarnika. W życiu nie czułem aż takiego gorąca, temperatura wynosiła ok +46 stopni Celsjusza, na niebie zero chmur a i cienia w mieście niewiele. Daliśmy radę, ale to nie jest klimat dla ludzi! :-)

Na dworcu autobusowym brak jakiejkolwiek informacji w którą stronę iść, żeby zobaczyć ich najsłynniejszy zabytek, więc najpierw poszliśmy do sklepu spożywczego zakupić coś na śniadanie. I udało się nawet dogadać z paniami na stoisku mięsnym, żeby pokroiły nam tyle kiełbasy ile chcemy. To sukces wielki biorąc pod uwagę "esperanto", którym musieliśmy się posługiwać ;-)

Twierdza w Smederewie, trzeba przyznać, robi niesamowite wrażenie. Zbudowana w XV-wieku, położona nad samym Dunajem do dziś zaskakuje swym ogromem i rozmachem, zwłaszcza, że zachowany został praktycznie cały obwód murów obronnych, które otaczają ponad 11 hektarowy dziedziniec.

Zasmuca natomiast zaniedbanie budowli i całkowity brak pomysłu miejscowych co z tym zrobić... Część baszt wygląda, jakby miała się za chwilę zawalić a na dziedzińcu nie dzieje się nic. Takie wręcz przerażające nic, biorąc pod uwagę jak piękne jest to miejsce...


środa, 28 sierpnia 2013

Serbia Trip 4 - Belgrad - Zemun

Zemun to integralna część Belgradu - niegdyś osobne miasto, wchłonięte przez stolicę dopiero w 1934 roku. Opisywana jest w przewodnikach jako jedna z urokliwszych dzielnic, więc nie dziwota, że i tam nas zawiało. 
Jedna drobna uwaga - jeśli się tam wybierasz, to dowiedz się, jakim autobusem jechać i gdzie należy wysiąść. Bo pojazd wybraliśmy tak, że zamiast wylądować od razu nad brzegiem Dunaju, dotarliśmy nie-wiadomo-gdzie a potem w upale musieliśmy przejść pół dzielnicy, szukając punktu docelowego ;-) I nawet jeśli było gorąco, nogi wchodziły nam w zadki a wycieczka miast kilka godzin trwała pół dnia, stwierdzam, że nie ma tego złego ;-) Udało nam się wypić po drodze dobrą kawę i spotkać się z dużymi przejawami sympatii ze strony Serbów, którzy nawet nie do końca wiedząc dokąd chcemy dotrzeć, starali się być pomocni :-)
Ale gdy dotarliśmy w końcu na docelowe wzgórze okazało się, że nie można pominąć tego miejsca odwiedzając Belgrad. 
Bo tam jest po prostu... pięknie... :-)



wtorek, 27 sierpnia 2013

Serbia Trip 3 - Belgrad - Centrum

Belgrad, gdy tylko człowiek oswoi się z chaosem architektoniczno-ludzkim, pochłania całym sobą. Tak też było i z nami. 
Bo w sumie trzy dni spędzone w stolicy Serbii to było zdecydowanie za mało :-) Ale co nam się udało zobaczyć, tego nikt nam nie odbierze a wszelkie braki nadrobimy następnym razem.

Łaziliśmy w temperaturze, która potrafi zabić. Ale nie mogliśmy przestać... I o tym poniżej :-)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Serbia Trip 2 - Belgrad - Twierdza Kalemegdan

Pobyt w Belgradzie rozpoczęliśmy w środku nocy na lotnisku im. Nikole Tesli wsiadając do lekko nadpsutego busa, który miał nas zawieźć do centrum miasta. I dowiózł - mimo zapalania silnika przy pomocy kopniaka, kierowcy lekko woniejącego alkoholem i świateł, które włączył dopiero po zatrzymaniu przez policję. Ot takie "welcome to Balkans" ;-)

Potem była nocka w "6th Floor Hostel" naprzeciwko dworca kolejowego. Wzięliśmy tam pokój mimo nie najlepszych opinii, ale był blisko punktu orientacyjnego a o 2:00 w nocy nie mieliśmy ochoty na poznawanie topografii Belgradu. O rety - cóż to była za nora! Brudno, ciasno, recepcjonista o wyglądzie mafiozy, z językiem angielskim brzmiącym jak Rosjanin z amerykańskich filmów, pokój wielkości schowka na miotły, gdzie dało się upchnąć jedynie łóżko i widok na zapyziałe podwórko... Ogólnie cud miód, do tego stopnia, że ewakuowaliśmy się stamtąd o poranku, nawet nie zwiedzając pozostałych pomieszczeń... :-)

Na szczęście kolejny nocleg zarezerwowaliśmy w hostelu "In Old Shoes", który to stał się naszą bazą wypadową podczas całego pobytu w stolicy Serbii. I tu wypada pochwalić to miejsce - zwłaszcza jego australijskiego (sic!) właściciela i personel, który potem mocno nam pomógł w dalszych wojażach. Jeśli do tego dorzucimy klimatyzację, czyste łazienki, miłą atmosferę i fajny klimat to pojawi się obraz hostelu (prawie) doskonałego. Myślę, że przy kolejnych odwiedzinach w Belgradzie również będziemy się tam zatrzymywać :-)

Stamtąd wyruszyliśmy na pierwszy punkt zwiedzania - do twierdzy Kalemegdan, która jest niejako wizytówką miasta :-)


niedziela, 25 sierpnia 2013

Serbia Trip 1 - Norwegia i Szwecja

Nasza wyprawa do Serbii zaczęła się dość specyficznie - od wizyty w Norwegii i Szwecji :-) A dokładnie od przelotu z Warszawy do Torp, spaceru do Sandefjord, promu do Strömstad i z powrotem oraz przejażdżki pociągiem i kolejnego lotu do Belgradu. Całkiem zacnie jak na jeden dzień ;-)

Wyda się to dość absurdalne, ale biorąc pod uwagę, że najtaniej można dolecieć do Belgradu z przesiadką pod Oslo, nie było innego wyjścia. No bo to przecież żadne poświęcenie, gdy bilet z Warszawy do Serbii kosztuje 68 zł. I trzeba korzystać, dopóki jeszcze Wizz Air nie zmienił polityki cenowej na jeszcze bardziej absurdalną...
 

niedziela, 28 lipca 2013

Goleniów

Goleniów miał być alternatywą na drogiego busa jadącego ze Szczecina na lotnisko. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że bilet na pociąg kosztuje 7 zł. a lotnisko zwie się Goleniów.
Więc z samego miasta powinien być tani dojazd, czyż nie...? Tak wskazywałaby logika i zdrowy rozsądek.

Otóż, kurde, nie - nie ma niczego prócz taksówek za 50-60 zł. i jakichś zagubionych busów wożących ludzi nad morze (które to busy jeżdżą o losowo-wybranych godzinach i były nam ni przypiął ni przyłatał). Gdzie kończy się logika zaczyna się Polska ;-)

Pozostało nam więc kilka godzin w Goleniowie - na zwiedzenie miasteczka i wymyślenie "co dalej?" :-)


czwartek, 25 lipca 2013

Szczecin

Kolejny weekendowy wypad za nami :-) Tym razem padło na Szczecin - udało się kupić tanie bilety lotnicze (bo dotrzeć tam lądem to wielka wyprawa) a przy tym tam nas jeszcze nie było ;-)


wtorek, 9 lipca 2013

Radom

Radom od zawsze przedstawiano mi jako miejsce na końcu świata, które apokalipsa ogarnęła z wyprzedzeniem i została tam na dłużej. Miało w mieście nie być nic ciekawego a ludzie mieli być gorzej niż okropni...

W końcu przyszedł czas, żeby to zweryfikować na własnej skórze :-)

Widok z Rynku w ulicę Rwańską

niedziela, 23 czerwca 2013

Białystok

Białystok od dawna pojawiał się w opcji "kiedyś koniecznie trzeba się tam wybrać". A czemu owo "kiedyś" nie miałoby się wydarzyć "za tydzień"? Taka myśl wykiełkowała przy nowej puli tanich biletów w PolskimBusie, dzięki czemu udało się dotrzeć do stolicy Podlasia za 15 zł. (w dwie osoby, w dwie strony) :-)

Samo miasto okazało się całkiem urodziwe, z dużą ilością zabytków i fajnym klimatem. Gorzej, że trafiliśmy na jakieś legiony szalonych katolików, którzy w ramach akcji ewangelizacji Białegostoku, jęczeli na każdym skrzyżowaniu, w parku, na rynku... (Tak - nie lubię nachalności, niezależnie od opcji religijnej czy politycznej) :-)
I jeszcze jeden minus, zdecydowanie większy - znalezienie w okolicach Rynku knajpki z regionalnym jedzeniem jest prawie awykonalne. Nam udało się znaleźć tylko wariacje na temat kuchni podlaskiej, a to z perspektywy turysty, bardzo słabo jak na stolicę regionu... :-(

Pomijając powyższe to dzień był piękny, Białystok był piękny i warto było spędzić tam czas :-)

Ratusz w Białymstoku

piątek, 21 czerwca 2013

Budapeszt v. 3.0 (2013) cz. 2

Drugi dzień w Budapeszcie :-) Piękny dzień - ciepły, wiosenny, uśmiechnięty :-) Warto było się tyle nachodzić...
Tym razem na tapecie była Buda, jakkolwiek idiotycznie w języku polskim to nie brzmi...

Dunaj i Góra Gellerta

czwartek, 20 czerwca 2013

Budapeszt v. 3.0 (2013) cz. 1

Budapeszt jest piękny o każdej porze roku. Tym razem miałem przyjemność oglądać go w majowy, słoneczny weekend. 
Warto pamiętać o tym, że do stolicy Węgier można się dostać samolotem z Warszawy w nieco ponad godzinę i za oszałamiającą kwotę 68 zł. To daje możliwość powrotów tam. Częstych. Bardzo częstych :-)
Hostele w mieście są świetne, jedzenie wyśmienite, wina reklamować nie trzeba a zabytkowe budowle stoją przy każdej ulicy. Czegóż chcieć więcej...? :-)

Centralna Hala Targowa.

Ukraina - Karpacki Kordon (cz. 3)

Ostatni dzień w terenie był najbardziej hard-core'owy. Zwłaszcza wieczorem, gdy przyszło toczyć się dnem strumienia pełnego wielkich głazów. Niestety zdjęć nie ma bo nie było czym ich robić. Aparat zmarł tragicznie po ciężkiej chorobie i długiej agonii... ;-)
Ale pozostało kilka obrazków z całego dnia. Pięknie tam. I taka przestrzeń oraz bezludzie, że niech się Bieszczady chowają ;-)

 Poranek w Karpatach

środa, 19 czerwca 2013

Ukraina - Karpacki Kordon (cz. 2)

Drugi dzień "Karpackiego Kordonu" to kolejne kilometry po górach i dolinach. Dzień równie uroczy co poprzedni ale z małą niespodzianką ;-) Bo nie każdego dnia można się wielkim autem wywalić na bok, nieprawdaż...? A nam była taka możliwość daną :-)

Widok z namiotu - tuż po przebudzeniu :-)

Ukraina - Karpacki Kordon (cz. 1)

Majówka na Ukrainie, do tego 4x4, na bezludziu, w górach, z dala od cywilizacji i wszystkiego - na to nie trzeba mnie dwa razy namawiać :-) No więc w ramach imprezy "Karpacki Kordon" udało się zjeździć Nissanem Patrolem (aka Pomidor) sporą część Karpat, od Przełęczy Użockiej do miejscowości Ust'-Chorna. Teoretycznie około 160 km., w praktyce 3 dni telepania się po bezdrożach.

Pięknie było. Dane było nam się porządnie wytrząść, wywalić auto na bok, spać na połoninach, pić piwo "Desant", jeść mielonkę z puszki i zachwycać się widokami. A było czym, oj było!
Dziękuję :-)
Wyczerpujący off-road. Ale ile wrażeń! :-)

Okolice Przełęczy Użockiej

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Sandefjord

Sandefjord to kolejne miasto odwiedzone przez nas wiosną. Leży ono niedaleko lotniska Oslo-Torp, na które można przylecieć z Polski za kilka złotych... Ale, że do samego Oslo dojazd jest okrutnie drogi, trzeba się czasem zdecydować na tańszą opcję wycieczki - czyli właśnie udanie się do rzeczonego Sandefjord. Można piechotą (45 minut), można pociągiem (5 minut ale za to ponad 20 zł.) - i tak w końcu ląduje się w osadzie, która swój boom przeżyła w ubiegłym stuleciu, dorabiając się na wielorybnictwie, którego ślady i wspomnienia będą nam towarzyszyły przez cały, kilkugodzinny pobyt :-)
No i zawsze można "nakarmić fiorda" ;-)

Kościół protestancki i cmentarz niedaleko dworca.

Amiens

Amiens jest miastem, do którego łatwo dostać się z Beauvais - wystarczy wsiąść w autobus 30E i po niespełna 1,5 godziny jest się w stolicy Pikardii. Trzeba tylko na te autobusy uważać bo lubią się czasem nie zatrzymać na przystanku a na przykład w niedziele nie jeżdżą w ogóle :-)

niedziela, 16 czerwca 2013

Beauvais

Beauvais to kolejne miasto, które większości osób kojarzy się tylko z lotniskiem :-) Kto żyw wysiada z samolotu, wskakuje w autobus do Paryża i tyle go tam widzą...
Tymczasem warto jednak pojechać do centrum miasta i zobaczyć co ma ono do zaoferowania... :-) Nawet pod koniec marca, gdy temperatura oscyluje wokół zera a świat zdaje się pogrążony w wiecznej zimie ;-)

Jest to jednocześnie dobry punkt wypadowy po okolicy :-) O czym już w kolejnym wpisie - Amiens :-)

czwartek, 13 czerwca 2013

Charleroi

Charleroi to nazwa, która większości osób kojarzy się tylko z lotniskiem, z którego operują tanie linie. Można stamtąd pojechać do Brukseli albo przesiąść się w kolejny samolot i polecieć gdzieś dalej. My postanowiliśmy jednak zobaczyć co ma do zaoferowania samo miasto. Właściwie ciężko o nim znaleźć jakieś rozbudowane informacje - zarówno w internecie jak i w przewodnikach...
No ale skoro to Belgia to muszą mieć przynajmniej dobre frytki i jeszcze lepsze piwo, nieprawdaż...? ;-) I z taką myślą przewodnią ruszyliśmy w marcowy poranek na jednodniową wycieczkę do Charleroi.
5 euro za przejechanie kilku kilometrów autobusem jeszcze nie bolało... Biuro IT w budynku dworca, dysponujące mapkami tylko po francusku też nas nie pokonało...
Potem było tylko absurdalniej...

Dworzec Charleroi Sud

niedziela, 9 czerwca 2013

Kraków

Kraków jaki jest każdy widzi ;-) I zawsze jest dobra pora, żeby się doń wybrać - zwłaszcza, gdy wiąże się to z dużą wódką w zacnym towarzystwie :-)

A w lutym miasto wyglądało mniej-więcej tak:


Travemünde

Travemünde to dzielnica Lubeki oddalona od niej (bagdatela) ze 20 kilometrów. Owo miasteczko to jednocześnie port pasażerski, rybacki, miejsce wypoczynku i imprezownia... Nam dany był tam tylko krótki spacer. Ale i tak było pięknie :-)

sobota, 8 czerwca 2013

Lubeka

Lubeka (Lübeck) na początku lutego? Czemu nie...? :-) Zwłaszcza, że można się tam było dostać za nieduże pieniądze - na początku roku bilet Wizzair potrafił kosztować 4 zł. w jedną stronę na trasie Gdańsk-Lubeka :-)
Jeden dzień urlopu, mały plecak, zorganizowanie noclegów u przecudownych Niemców z couchsurfingu (thank you Mia and Rolf!) i da się zobaczyć fantastyczne miasto. 

Zabytki Lubeki i samo jej zwiedzanie to materiał na dobrą książkę - o czasach hanzy, gotyckich budowlach i malowniczych zaułkach, a wszystko okraszone jakąś magiczną aurą i pozytywną energią... To, po prostu, trzeba zobaczyć :-)

Pogoda była nam łaskawa. Mój aparat nie...

Brama Holsztyńska - dawny wjazd do miasta i jednocześnie jego aktualne logo :-)
Za bramą rozpościera się wyspa - Stare Miasto, jedno z największych gotyckich zespołów zabytkowych w całej Europie.

poniedziałek, 20 maja 2013

Wilno v.2.0

Zima to również dobry czas na podróżowanie - zwłaszcza, gdy udaje się kupić bilet do Wilna za 12 zł. w jedną stronę :-) Wyjazd w piątkową noc, sobota i pół niedzieli na miejscu i powrót. Warto? Warto! :-)

Ostra Brama

czwartek, 16 maja 2013

Przelotni kochankowie

Najnowszy film Almodovara miał być zabawną komedią o relacjach międzyludzkich, z bohaterami zamkniętymi na pokładzie udzkodzonego samolotu. Komedie lubię, latać lubię - nie było się nad czym zastanawiać... :-)

"Przelotni kochankowie" przez półtorej godziny trzymają nas na pokładzie samolotu z gejowską obsługą i sfrustrowanymi pasażerami. Pierwsi próbują w kółko rozerwać ludzi w klasie business a ci drudzy dowiedzieć się w czym rzecz - przy okazji wszyscy piją, ćpają i zdrowo się pieprzą...
No dobra, całość brzmi nawet śmiesznie a przy tym pojawiają się nuty nostalgiczne - jakieś zwierzenia, smutna dziewica, oszust i morderca, meskalina i tequila. W sumie powinien z tego wyjść dobry film, przy którym człek zarykuje się ze śmiechu.
Powinien...
...ale nie wyszedł...
Niestety...

środa, 15 maja 2013

Wszyscy w naszej rodzinie

Z kinematografią rumuńską nie miałem wcześniej do czynienia, nie słyszałem też o jakichś jej fenomenalnych dokonaniach. Niemniej jednak - kiedy w ramach tanich poniedziałków w kinie Luna okazało się, że grają film "Wszyscy w naszej rodzinie", nie było się nad czym zastanawiać :-)

I zdecydowanie była to dobra decyzja... Chociaż nie był to łatwy film...

Cała fabuła dzieje się w ciągu jednego dnia i opowiada o relacjach międzyludzkich z perspektywy smutnej historii - ojca, który chce zabrać córkę na wakacje a wszystko zaczyna wymykać mu się z rąk... Bo dziecko trochę chore, bo była żona wredna, bo on sam niepozbierany, bo nic się nie układa tak, jak było zaplanowane, bo nikt nikogo nie słucha bo... w końcu musi nastąpić wybuch...
A wszystko w zamknięciu, w ciasnym mieszkaniu, w przepełnionej emocjami scenografii.

sobota, 4 maja 2013

Donoma

"Donoma" to film, który miał polską premierę raptem 3 lata później niż na całym świecie - ot taka mała ciekawostka na początek ;-)

Fabuła to mieszanka kilku przenikających się historii o miłości, związkach z francuskimi przedmieściami w tle. Mamy trójkąty, stygmatyczkę, złodzieja, nauczycielkę i kilka innych postaci, które miotają się w poszukiwaniu miłości i opornie biorą się za bary z rzeczywistością. I robią to najczęściej w sposób wyjątkowo popieprzony - a to wdając się w erotyczną grę z uczniem, a to nawiązując dziwne romanse a to znów odlatując w dziwne klimaty związane ze zbawieniem czy byciem wybranym przez Boga.

Opowieści przenikają się wzajemnie, bohaterowie to schodzą to znów rozstają a wszystko mocno chaotycznie i nieco bez ładu i składu. Tak jakby autor scenariusza miał pomysł, zaczął budować dobrą historię a na koniec popłynął gdzieś, gdzie podróż emocjonalno-egzystencjalna zaczyna gubić się w plątaninie ścieżek, które i tak ostatecznie prowadzą donikąd.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Włochy cz. 2 - Bergamo

Drugi dzień włoskiego weekendu to Bergamo - miasto, którego historia ciągnie się nieprzerwanie od starożytności i które zachwyca swą urodą :-) A do tego dają tam najlepszą pizzę i lody, o! :-)

W tle zamglone Górne Miasto

środa, 17 kwietnia 2013

Włochy cz. 1 - Mediolan

Pod koniec roku okazało się, że Włochy leżą w sumie bardzo blisko Polski ;-) Wystarczy wpakować się w samolot Wizz Air i, za drobną opłatą, można po dwóch godzinach znaleźć się już w Lombardii. A że to połowa grudnia, to akurat najmniejszy problem :-)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Berlin

Mała promocja Ecolines na Grouponie i można mieć bilet w dwie strony do Berlina za 49 zł. Owszem, przy dobrych wiatrch, w Simple Express czy PolskimBusie może być nawet taniej, ale wtedy jedzie się z postojem w Poznaniu (albo i również w Łodzi), więc nie było się nad czym zastanawiać...
Do tego tani nocleg w Check In Hostel przy samym Checkpoincie Charlie i weekend zaplanowany :-)

I chociaż listopadowy weekend nie należał ani do ciepłych ani do słonecznych ale i tak było fajnie - zawsze warto zobaczyć coś nowego i obejrzeć krainę emigrantów, wurstów i piwa ;-) A że jeszcze udało nam się trafić piwo za 1,5 euro to już całkowity sukces ;-)


Checkpoint Charlie

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Budapeszt v.2.0

Krótki wpis z wakacyjnej wizyty w Budapeszcie. Dużo łażenia, bardzo mało zdjęć. A miasto piękne i warte zobaczenia... :-)

Widok na Parlament z perspektywy Dunaju

czwartek, 4 kwietnia 2013

Częstochowa

Fajnie jest upolować tanie bilety w PolskimBusie i wyruszyć gdzieś, gdzie człowieka jeszcze nie było ;-) Tak trafiła się w zeszłym roku wyprawa do Częstochowy: jeden dzień, dwa złote, zupełnie nowa przestrzeń.
No bo aż wstyd się przyznać, że w sumie niewiele pamiętałem z wizyty na Jasnej Górze w okresie wczesno-podstawówkowym... :-)

Pomnik Haliny Poświatowskiej. Z kotem :-)

czwartek, 28 marca 2013

Polowanie

Nigdy nie próbowałem się zaprzyjaźnić z kinem skandynawskim w odsłonie psychologicznej - stąd też "Polowanie" było moim osobistym debiutem. Dość bolesnym debiutem, dodam...

Historia jest w sumie prosta - facet pracuje w przedszkolu, dziecię, w ramach focha, zarzucam mu molestowanie a mieszkańcy miasteczka od razu skazują go na potępienie, mimo mikrych dowodów i absurdalnych oskarżeń. Do tego nikt już nie słucha ani jego wyjaśnień, ani tego co dziecko ma do powiedzenia...

Tu zaczyna się wiejski ostracyzm, agresja, rzucanie kamieniami i totalne wyrzucenie poza nawias społeczności. Dawni przyjaciele i zwykli mieszkańcy odsuwają się coraz bardziej a przykrości spotykają również najbliższych bohatera - dochodzi nawet do kuriozalnej sytuacji, kiedy odmawia im się zakupów w miejscowym sklepie, przechodząc błyskawicznie do rękoczynów. Atmosfera robi się coraz bardziej duszna.

I dusi aż do samego końca...

niedziela, 17 marca 2013

Estonia cz. 4 - Tartu

Chociaż trudno w to dziś uwierzyć - Tartu było niegdyś najdalej wysuniętym na północ miastem Królestwa Polskiego. Do dziś została im w spadku biało-czerwona flaga :-)
Dziś w mieście rządzą studenci, którym nawet udało się wywalczyć zgodę na spożywanie alkoholu w wyznaczonych miejscach publicznych. I to się nazywa sukces ;-)

A samo miasto bardzo ładne, zadbane, pełne zabytków, knajpek i młodych ludzi. No i, jak to ujął młodzieniec serwujący darmową herbatę na jednym ze skwerków, "everything is possible in Tartu" :-)

piątek, 8 marca 2013

Sugar Man

Napisanie czegokolwiek o fabule filmu "Sugar Man" automatycznie wiąże się ze zdradzaniem wszelkich szczegółów i zakończenia... Film jest dokumentem o muzyku i marzeniach, o artyście, którego płyty nagrane w USA były kompletną klapą a lata później okazuje się, że zdobyły ogromną popularność w tak egzotycznym kraju jak RPA. I to popularność wykraczającą poza przeciętność - okazuje się, że jego płyty były bardziej niż ważne dla całego pokolenia, dla całej generacji dorastającej w czasach apartheidu...

I nagle wychodzi na to, że nikt nie wie kim jest mężczyzna zwany Rodriguez, czy żyje, gdzie żyje i co się z nim dzieje... Bo plotek o nim sporo - informacji praktycznie zero...
Więc bohaterowie filmu zaczynają go szukać, przeczesując pół świata żeby odnaleźć swojego idola...
I tu pojawia się opowieść o spełnieniu marzeń, o tym, że nigdy nie wiemy co nam pisane. Opowieść przy tem podana bardzo przystępnie i ze wspaniałą muzyką w tle.

piątek, 8 lutego 2013

Strzyżenie

W ramach festiwalu "Oko na Bałkany" udało się obejrzeć tylko jeden (niestety) film - "Strzyżenie". Ale był to wybór ze wszech miar trafny :-)

Opowieść jest dość prosta i początkowo wydaje się schematyczną: porządny i zdolny chłopak trafia w środowisko belgradzkich skinheadów, coraz bardziej się z nimi identyfikuje i ostatecznie staje się ich przywódcą...
Po drodze jest trochę bijatyk, morderstwo, cygański pogrom i stadionowe porachunki. Ale w głębi czai się polityka, rozgrywki policyjne, mafijne i rządowe - powoli odsłania się cała ścierwowatość współczesnego świata, gdzie każdy okazuje się mieć albo nałożoną maskę albo długie i lepkie macki...

Bo po cóż ruch propagujący "Serbię dla Serbów" dla "możnych tego świata"? Żeby dzielić rzeczywistość między sobą, pozbywać się niepokornych i jednocześnie dawać ujście społecznej agresji...