Sandefjord to kolejne miasto odwiedzone przez nas wiosną. Leży ono niedaleko lotniska Oslo-Torp, na które można przylecieć z Polski za kilka złotych... Ale, że do samego Oslo dojazd jest okrutnie drogi, trzeba się czasem zdecydować na tańszą opcję wycieczki - czyli właśnie udanie się do rzeczonego Sandefjord. Można piechotą (45 minut), można pociągiem (5 minut ale za to ponad 20 zł.) - i tak w końcu ląduje się w osadzie, która swój boom przeżyła w ubiegłym stuleciu, dorabiając się na wielorybnictwie, którego ślady i wspomnienia będą nam towarzyszyły przez cały, kilkugodzinny pobyt :-)
No i zawsze można "nakarmić fiorda" ;-)
Kościół protestancki i cmentarz niedaleko dworca.
Ptaki na nagrobkach...
...dużo onych... :-)
Sandefjord to miasto pomników. Pomników wszelakich, rozmaitych w formie i wyrazie i nie zawsze łatwych do odczytania :-)
Centrum Informacji Turystycznej (podczas naszej bytności zamknięte na głucho)
Port i statek-muzeum "Southern Actor"
Widok na fiord
Kaplica na pomoście
Wszystko kręci się wokół morza - pomnik handlarki rybami...
...wielorybników...
...czy zabawkowy wieloryb... :-)
Widok z punktu widokowego/skały Prestasen - na fiord...
...i na miasto... :-)
Kolejny kościół...
...i pomnik marynarzy, którzy raczyli wpłynąć na minę...
Sandefjord okazało się być miastem całkiem urodziwym, z wielce sympatycznym klimatem i (niestety) norweskimi cenami, które mogą przyprawić o atak serca ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz