Goleniów miał być alternatywą na drogiego busa jadącego ze Szczecina na lotnisko. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że bilet na pociąg kosztuje 7 zł. a lotnisko zwie się Goleniów.
Więc z samego miasta powinien być tani dojazd, czyż nie...? Tak wskazywałaby logika i zdrowy rozsądek.
Otóż, kurde, nie - nie ma niczego prócz taksówek za 50-60 zł. i jakichś zagubionych busów wożących ludzi nad morze (które to busy jeżdżą o losowo-wybranych godzinach i były nam ni przypiął ni przyłatał). Gdzie kończy się logika zaczyna się Polska ;-)
Pozostało nam więc kilka godzin w Goleniowie - na zwiedzenie miasteczka i wymyślenie "co dalej?" :-)
Samo miasto jest lekko koszmarne. W centrum bloki, bloki, bloki a pośród bloków gotycki kościół, mury obronne i zabytkowa brama. Są jeszcze dwa sklepy, jeden kebab i jedna knajpa. Tyle tylko dało się zauważyć podczas łażenia po mieście... I wszystko przytłaczające szarzyzną i myślą architektoniczną lat 60-tych XX wieku...
Do 1945 r. ponoć było tam bardzo ładnie - potem jednak armia czerwona przeprowadziła rekonstrukcję urbanistyczną, niszcząc całą zabytkową tkankę miejską.
Co pozostało można zobaczyć poniżej. Kościół piękny, resztki fortyfikacji urocze ale w sumie nie ma po co zatrzymywać się tam na dłużej niż kwadrans.
Kościół św. Katarzyny
(zrekonstruowana w gotyckiej formie po zniszczeniach z II wojny światowej).
Anioł bez twarzy. Uroczy. Niezbyt... ;-)
Baszta Prochowa i Baszta Mennicza - pozostałości średniowiecznych murów obronnych.
Brama Wolińska.
(XIV wiek)
Rzeka Ina, zabytkowy spichlerz i dawny port rzeczny.
Budynek Sądu Rejonowego.
Budynek poczty.
I na koniec mała perełka - pomnik poświęcony sierżantowi Sułtanowowi, który padł zasłaniając piersią faszystowski ckm (podczas zdobywania Goleniowa). Przez lata całe składano przed nim kwiaty a teraz okazało się, że upamiętnione zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Samego bohatera też nie było w Goleniowie... Ot, ponury chichot historii ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz