Na koniec wpisów z Belgradu kilka zdjęć z nocnego życia. Bo miasto nie śpi chyba nigdy - ciągle przelewa się tam tłum ludzi, a nawet piekarnie i fast foody mają całodobowe :-) A niewiele jest większych przyjemności kulinarnych w środku nocy, niż zjedzenie jeszcze ciepłego burka lub pljeskawicy. Zwłaszcza po kilku piwach ;-)
ul. Brankova - tu mieści się hostel "In Old Shoes"
Okolice ulicy Knez Mihajlova - knajpki i bary. Co krok :-)
Knez Michajova. Niezależnie od godziny pełna ludzi :-)
Nasza ulubiona knajpka w jednej z bocznych uliczek.
Piwo za kilka złotych plus barman, który po dwóch dniach nie pytał ile i czego a po prostu przynosił dwa zimne "Jelenie" ;-)
Katedra.
Konak księżnej Ljubicy.
A poniżej kilka zdjęć w opcji "dlaczego warto zadzierać głowę" ;-) Bo w Belgradzie co krok jest jakieś zdobienie, jakiś detal, który sprawia, że miasto staje się jeszcze ładniejsze :-)
I tak oto kończy się pobyt w serbskiej stolicy i jej okolicach. Ale nie jest to ostatni wpis - przed nami były jeszcze wizyty w Guczy, Nowim Sadzie i Suboticy (oraz na Węgrzech) - a każde z tych miejsc zasługuje na osobną opowieść :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz