Novi Sad to miasto już mniej chaotyczne i chwilami bardziej bliskie Austro-Węgrom niż Bałkanom. Przynajmniej architektonicznie... Spędziliśmy tam uroczy dzień i nieco mniej uroczą noc. Ale po kolei...
I właśnie od kolei należy zacząć - przynajmniej od Serbskich Kolei Państwowych, bo korzystając z ich usług mogliśmy dotrzeć tu z Belgradu. I, wbrew opinii panującej wśród miejscowych, nie było źle :-) Pociąg był normalny (zapyziały nieco, jak osobówki w Polsce), nie spóźnił się prawie wcale a że nie rozwijał zbyt dużych prędkości to już nam wcale nie przeszkadzało - cena i tak była niższa niż autobusu :-)
Nie muszę chyba wspominać, że było cholernie gorąco, nieprawdaż...? ;-)
Taka tam ciuchcia przed dworcem - na szczęście aktualny tabor jest nieco bardziej współczesny ;-)
Po niedługim spacerze zaczęło być ładnie...
...a nawet bardzo :-)
Cerkiew Katedralna św. Jerzego.
Pałac Biskupa Baczki (czyli części Wojwodiny)
ul. Zmaj Jovina - coś jakby rynek: deptak pełen knajp i knajpeczek :-)
Boczne uliczki również urokliwe i skłaniające do wypicia piwa. Lub kilku... ;-)
Docieramy do pl. Slobode...
...a tam piękny, neobarokowy Ratusz i pomnik niejakiego Svetozara, któren ciska gromy w stronę placu ;-)
i tzw. "Katedra" czyli kościół Mariacki.
Niestety do wnętrza nie udało nam się dostać - wrota były nieustannie zamknięte.
Coby o tym miejscu nie powiedzieć, to zabudowa tam naprawdę robi wrażenie :-)
Gdzie nie poszliśmy - tam ładnie :-)
tzw. Katolica Porta (plac na terenie dawnego cmentarza przykościelnego)
No dobra - Serbski Teatr Narodowy nie powala ;-)
Synagoga - obecnie sala koncertowa.
Wokół centrum stoją kościoły...
Reformowany - ukryty w krzakach, zamknięty chyba na amen.
Uliczki Nowego Sadu.
A teraz cztery prawie identyczne kościoły - powstałe w XVIII - XIX wieku
Ale służą różnym wyznaniom i nie wydają się opuszczone.
1. cerkiew Zaśnięcia NMP.
2. Słowacki Kościół Ewangelicki.
3. Kościół greckokatolicki.
4. cerkiew św. Mikołaja.
(do niej udało nam się wejść, ale miły pan, który nas wpuścił, zabronił robić zdjęć - a szkoda bo świątynia ładna w środku)
ul. Dunavska - kolejny miły deptak :-)
Rzeźby w Parku Dunavskim - bardzo urokliwym miejscu.
Tu był najwyższy czas, żeby chociaż na chwilę usiąść i odpocząć :-)
Dlaczego autorzy przewodników są niezbyt lotni? Bo w naszym było napisane, że ten gość wygląda jak Alfred Hitchcock.
Powiedziałbym, że nie bardzo... ;-)
(a to Janko Balaz - miejscowy muzyk)
Pomnik ofiar faszyzmu. Albo holocaustu - zależy w który przewodnik zajrzeć.
Nad Dunajem - widok na zburzony most (special thanks to NATO bombs)
Kolejne kamieniczki w centrum - już coraz bardziej secesyjne...
Killkaset metrów od centrum zabudowa zmienia nieco swój klimat ;-)
A tu jeszcze kilka ujęć nocnych - Ratusz...
...kościół NMP...
...ul. Zmaj Jovina...
...i poboczne zagłębie knajpiane :-)
Novi Sad ma bardzo fajną energię, która kumuluje się w centrum... Tam nieustannie chce się chodzić, zwiedzać, odkrywać i smakować. Jedyne z czym źle trafiliśmy to hostel "Lazin" w centrum miasta. Może i nie ma się do czego czepić jeśli chodzi o warunki, to brak klimatyzacji i okna od najbardziej "imprezowej" ulicy, nie są tym, co tygrysy lubią najbardziej. Zwłaszcza w dormitorium - ciężko zasnąć gdy impreza trwa do 4:00 nad ranem a nie da się tego w żaden sposób wygłuszyć. Pomysł zamknięcia okien prawdopodobnie skutkowałby ugotowaniem mieszkańców hostelu ;-)
Niemniej jednak tu też było pięknie. I już wiemy, że warto było ruszyć ku Wojwodinie - coraz bardziej i bardziej na północ... :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz