wtorek, 27 sierpnia 2013

Serbia Trip 3 - Belgrad - Centrum

Belgrad, gdy tylko człowiek oswoi się z chaosem architektoniczno-ludzkim, pochłania całym sobą. Tak też było i z nami. 
Bo w sumie trzy dni spędzone w stolicy Serbii to było zdecydowanie za mało :-) Ale co nam się udało zobaczyć, tego nikt nam nie odbierze a wszelkie braki nadrobimy następnym razem.

Łaziliśmy w temperaturze, która potrafi zabić. Ale nie mogliśmy przestać... I o tym poniżej :-)

Pierwsze, co dane nam było ujrzeć, to widok z hostelu "6th Floor" - zapyziałe podwórko i rozproszona architektura. Potem szliśmy ulicami na których kamienice były tak poczerniałe od spalin, że ciężko było je uznać za urokliwe... Ale na szczęście kolejne ulice odkrywały przed nami urocze miejsca, piękne budynki, świątynie i pełne ludzi deptaki. Bo w Belgradzie nie ma "starówki", jakiej szukamy w innych miastach - tam wszystko jest rozrzucone gdziebądź, zda się bez ładu i składu. Ale na tym polega urok. By się zagłębić i zagubić w uliczkach, by odkrywać miasto dla siebie.
A poszukujący zostaną szybko wynagrodzeni :-)



Konak (Dwór) księżnej Ljubicy - pozostałości zabudowy arystokracji z XIX wieku

Cerkiew Katedralna - Cerkiew pw. Michała Archanioła


Pałac Patriarchy i Muzeum Cerkwi Prawosławnej.

Najstarsza i nasłynniejsza belgradzka knajpka/restauracja/kawiarnia, która zwie się "?" (tak właśnie - znak zapytania)


ul. Knieza Mihaila - główny deptak w mieście, pełen zabytkowych kamienic, knajpek i ludzi :-)



Fajny pomysł na knajpiany ogródek.

Narodowy Bank Serbii





Gdzie nie spojrzeć - ładna zabudowa...




Była dziwna wystawa rzeźb czy instalacji -wózek jak z wizji H.R. Gigera albo Cthulhu






Teatr Narodowy (niestety, w remoncie).

Muzeum Narodowe.

Pomnik księcia Michała III
(miejscowi i tak mówią, że spotkają się "pod koniem") :-)



ul. Skadarlja - niegdyś zagłębie artystów a teraz deptak pełen turystów i knajp.
Ale trzeba przyznać, że mimo komercjalizacji miejsca wygląda ono pięknie. I cudownie się tu pije. Dużo :-)
Co też dwukrotnie uczyniliśmy :-)









Stara cerkiew/kaplica św. Sawy...

...i Katedra św. Sawy - w budowie od 1926 r. - i końca nie widać.
Widać za to świątynię (a właściwie jej kopułę) z wielu punktów miasta - jest to bowiem jedna z największych świątyń prawosławnych na świecie.

A gdy już ją skończą (kiedyś) to piękna będzie również w środku. Już teraz wnętrze robi wrażenie. Nawet gdy w miejscu ikonostasu jest zaparkowany samochód ;-)



Cerkiew św. Marka. Też robi wrażenie...

...zwłaszcza we wnętrzu - ma w sobie jakąś taką... mistykę...

Parlament Serbii.


Można postawić wieżowiec w centrum? Można. A czy pasuje? A kto się by tym przejmował? ;-)


Gdzie człek nie spojrzy tam secesja..
Tylko trzeba się rozglądać. Nieustannie. Nawet gdy jest +40 stopni w cieniu. :-)


Mały kontrast albo raczej chaos w pigułce ;-)

Hotel Moskwa - 1906 r. - secesja pełną gębą :-)

Urocza postać zaprasza do knajpy :-)

Architektoniczny misz-masz...

...jest wszędzie... :-)


A czasem człek coś widzi i nie wie co to. Ale i tak jest pięknie :-)

To takie bardzo ogólne spojrzenie na Belgrad. Bo łatwo się w nim zatopić i zauroczyć, ale każdy powinien to uczynić we własnym zakresie. I posiedzieć, tak jak my, w knajpkach, gdzie piwo toczy się litrami, przeżyć podróż serbskim tramwajem czy odwiedzić o dowolnej porze jedną z piekarni, które są czynne 24h. a serwują rewelacyjne wypieki. No i koniecznie zjeść coś mięsnego - tak w fastfoodzie, w którym wybór potrafi przyprawić o zawrót głowy, jak i w knajpie, w której serwują klasyczne serbskie potrawy (momentami nie różniące się zbytnio od tych serwowanych w budkach z czewapami czy pljeskawicą) :-)

A upał nie zabija - wystarczy się dobrze nawadniać ;-)

Wiem, że wrócimy tam. Prędzej niż później :-) I znów będziemy spacerować. Bez końca :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz