Najnowszy film Almodovara miał być zabawną komedią o relacjach międzyludzkich, z bohaterami zamkniętymi na pokładzie udzkodzonego samolotu. Komedie lubię, latać lubię - nie było się nad czym zastanawiać... :-)
"Przelotni kochankowie" przez półtorej godziny trzymają nas na pokładzie samolotu z gejowską obsługą i sfrustrowanymi pasażerami. Pierwsi próbują w kółko rozerwać ludzi w klasie business a ci drudzy dowiedzieć się w czym rzecz - przy okazji wszyscy piją, ćpają i zdrowo się pieprzą...
No dobra, całość brzmi nawet śmiesznie a przy tym pojawiają się nuty nostalgiczne - jakieś zwierzenia, smutna dziewica, oszust i morderca, meskalina i tequila. W sumie powinien z tego wyjść dobry film, przy którym człek zarykuje się ze śmiechu.
Powinien...
...ale nie wyszedł...
Niestety...
Prawdziwie zabawne i obrazoburcze byłoby to może gdzieś w latach 80-tych, teraz jest to po prostu słaba komedia z przesytem gagów gejowskich.
I tyle :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz