Obejrzeliśmy "Studentki" w ramach kończenia kolejnego weekendu. Proste przełożenie: skoro nie w podróży - to w kinie. ;-)
Film jest opowieścią o niedojadającej dziewoi z jednej z francuskich uczelni, która - nie mogąc poradzić sobie z kosztami utrzymania - odpowiada na anons erotyczny. Od tego momentu wpada w spiralę starsi panowie - łatwa kasa - porycie psychiki. No i główna bohaterka snuje się od klienta do klienta po drodze próbując ułożyć sobie życie z infantylnym gościem i skończyć studia. Jak i czy jej się to udaje to już kwestia do zobaczenia w kinie...
Temat filmu może i jest wstrząsem dla francuskiej opinii publicznej, może i jest to film dobry i zmuszający do refleksji ale ma kilka wad. Jest zbyt łopatologiczny i nachalnie dydaktyczny. Bo wszystko dostajemy podane pod nos - każde pytanie i każdą odpowiedź a przy tym całość jest równie subtelna w moralitecie co katecheza...
Niemniej jednak warto - jest to kawałek kina europejskiego, które zahacza o temat znany również w kraju nad Wisłą... Bez zbędnego efekciarstwa i holiłódzkiej spektakularności :-)
Poniżej trailer, który jest jakimś niezłym przekłamaniem bo nijak się ma do właściwej treści filmu. No, chyba, że jest to tylko haczyk i lep na spragnionych erotycznych opowieści... A tacy się na "Studentkach" jednak rozczarują...
Film jest opowieścią o niedojadającej dziewoi z jednej z francuskich uczelni, która - nie mogąc poradzić sobie z kosztami utrzymania - odpowiada na anons erotyczny. Od tego momentu wpada w spiralę starsi panowie - łatwa kasa - porycie psychiki. No i główna bohaterka snuje się od klienta do klienta po drodze próbując ułożyć sobie życie z infantylnym gościem i skończyć studia. Jak i czy jej się to udaje to już kwestia do zobaczenia w kinie...
Temat filmu może i jest wstrząsem dla francuskiej opinii publicznej, może i jest to film dobry i zmuszający do refleksji ale ma kilka wad. Jest zbyt łopatologiczny i nachalnie dydaktyczny. Bo wszystko dostajemy podane pod nos - każde pytanie i każdą odpowiedź a przy tym całość jest równie subtelna w moralitecie co katecheza...
Niemniej jednak warto - jest to kawałek kina europejskiego, które zahacza o temat znany również w kraju nad Wisłą... Bez zbędnego efekciarstwa i holiłódzkiej spektakularności :-)
Poniżej trailer, który jest jakimś niezłym przekłamaniem bo nijak się ma do właściwej treści filmu. No, chyba, że jest to tylko haczyk i lep na spragnionych erotycznych opowieści... A tacy się na "Studentkach" jednak rozczarują...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz