czwartek, 15 września 2011

Misja Kadrowego

Ciągnęło mnie na "Misję Kadrowego" odkąd zobaczyłem zwiastuny. W sumie nie do końca wiem dlaczego - zapewne przez słabość do odkrytego całkiem niedawno kina izraelskiego... I przez wszystkie filmy z tego kraju, obejrzane w ciągu ostatnich dwóch lat.
Ciągle jednak nie udawało się nań dotrzeć - a to wyjazd, a to urlop, a to godziny nie takie - aż w końcu zaczęło wyglądać na to, że film zdjęto z afisza... Na szczęście w zeszły weekend udało się dotrzeć do "Kino.Lab" i obejrzeć ową produkcję :-)

Fabuły streszczał nie będę - wszystko jest takie jak w zapowiedziach - oto zmęczony życiem i mocno egocentryczny HR-owiec musi załagodzić firmowy skandal i wyruszyć z trumną do Rumunii. No i ma być to podróż przez kraj dziki i zapyziały, w towarzystwie równie dziwnych postaci. Już sam wstęp sugeruje, że będzie to zacna komedia. 

poniedziałek, 5 września 2011

Conan Barbarzyńca

Na nową wersję "Conana Barbarzyńcy" czekałem od dłuższego czasu. I od razu przyznaję, że miałem chyba więcej obaw niż dobrych przeczuć.
Owszem, poprzednia ekranizacja ze Schwarzeneggerem nie była może szczytem kinematografii XX-wieku, ale była filmem wyznaczającym pewien nurt. A przy tym był to po prostu film dobry i z fajnym klimatem. Sam Arnold jako heros nie miał może w sobie nazbyt wiele gracji i finezji ale był... tak właśnie barbarzyński jak Conan być powinien...

Do kina poszedłem pełen obaw. I wyszedłem pełen rozdarcia. Bo film mało Howardowski, aktor bardziej przypomina baletmistrza i karatekę a nie Cymmeryjczyka i barbarzyńcę a jednocześnie urodą bliżej mu do chippendale niż do wojownika z północy (co jednocześnie sprawia, że płci pięknej Jason Momoa podoba się bardzo) ;-)

piątek, 2 września 2011

Debiutanci

Jak na razie rok 2011 nie jest filmowo rekordowy. Ot, czasem zdarzy nam się zawitać do sali kinowej i coś obejrzeć - w sumie w porównaniu z ubiegłorocznym wynikiem to wygląda tak, jakbyśmy się co najmniej na świątynię dziesiątej muzy obrazili. Ale jest szansa na poprawę - kończy się sezon podróżniczy, więc (jeśli repertuar będzie sensowny) najprawdopodobniej uda się zobaczyć nieco więcej obrazów...
Po długiej przerwie trafiło w Muranowie na film "Debiutanci" - i był to wybór bardzo dobry. Albo i lepszy :-)

Film jest opowieścią o ludziach i ich uczuciach. Opowieścią przesyconą smutkiem i jednocześnie humorem. Zaczyna się od wielkiego "trzęsienia ziemi", kiedy ojciec głównego bohatera przyznaje się, że jest gejem. I z tego punktu wychodzi cała opowieść: o miłości, o jej poszukiwaniu, o radości życia i smutku...
Nie jest jednak główną osią opowieści klimat gejowski - jest on tylko jednym z wątków i dzięki temu otrzymujemy bardzo uniwersalną opowieść o życiu. W każdym jego aspekcie, niezależnie od orientacji czy wieku...