niedziela, 16 stycznia 2011

Soul Kitchen

Za oknem paskudnie i depresyjnie, w sumie nie wiadomo jaka naprawdę panuje pora roku bo rzeczywistość zaokienna miota się między ponurym listopadem a mroźnym lutym. Na taką aurę należy znaleźć odtrutkę dla zmęczonej, wiecznie śpiącej i marudnej duszy...

Na szczęście udało się takową odnaleźć w kinie... :-)
"Soul Kitchen" nie jest filmem wybitnym. Nie jest filmem pretensjonalnym. Nie jest też filmem odkrywczym czy genialnym... Jest po prostu dobrą, zabawną komedią, która nie próbuje aspirować do bycia czymś innym niż jest w rzeczywistości...
Prosta opowieść o knajpie prowadzonej przez greckiego emigranta, staje się dobrą historią, która potrafi rozbawiać widza przez cały seans. A wszystko dzięki dziwnej zbieraninie bohaterów, dobrej muzyce i całkiem zabawnych gagach, które nie są być może odkrywcze, ale bardzo smacznie serwowane. :-) Ot film, którego może nie będzie się wspominać po latach z rozrzewnieniem, ale na pewno kilka razy przywoła uśmiech na twarz :-)
Zwłaszcza wspominając psychotycznego kucharza, granego przez Birola Ünel. W końcu pokazano na ekranie prawdziwego furiata-pasjonata a nie produkt kulinarnych programów w tv ;-)

A przecież odrobina uśmiechu jest niezbędna. Do życia. Zwłaszcza zimą... :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz