W połowie marca zima zaczynała przesadzać w swoim przywiązaniu do rzeczywistości, więc wyruszyliśmy na poszukiwanie wiosny. Ale ponieważ wszyscy wypatrywali jej za południową granicą przekornie skierowaliśmy się na północ.
Po kilkunastogodzinnej podróży autobusem Simple Express (zabawnie wyszło, bo w promocji bilety do Rygi były tańsze niż np. pociąg do Wrocławia) dotarliśmy do łotewskiej stolicy. A to oznaczało dwie rzeczy - że urlop rozpoczął się na dobre i że w końcu otwieramy nowy sezon przemieszczania dupska po świecie. Coś jakby prawdziwy Nowy Rok ;-)
Zmęczeni i deczko wymięci poszliśmy do hostelu Ala, gdzie przywitała nas miła niespodzianka - brak konieczności kwitnięcia do południa w oczekiwaniu na rozpoczęcie doby hotelowej. Dostaliśmy klucze od razu (wraz z zatyczkami do uszu (!!!) - obsługa od razu uprzedzała, że dyskoteka na dole będzie nocą hałasować), ciepnęliśmy bagaże w przytulnym pokoiku, spojrzeliśmy przez okno i... poszli "w miasto". ;-)
Życie jest za krótkie, żeby je przespać...
Po kilkunastogodzinnej podróży autobusem Simple Express (zabawnie wyszło, bo w promocji bilety do Rygi były tańsze niż np. pociąg do Wrocławia) dotarliśmy do łotewskiej stolicy. A to oznaczało dwie rzeczy - że urlop rozpoczął się na dobre i że w końcu otwieramy nowy sezon przemieszczania dupska po świecie. Coś jakby prawdziwy Nowy Rok ;-)
Zmęczeni i deczko wymięci poszliśmy do hostelu Ala, gdzie przywitała nas miła niespodzianka - brak konieczności kwitnięcia do południa w oczekiwaniu na rozpoczęcie doby hotelowej. Dostaliśmy klucze od razu (wraz z zatyczkami do uszu (!!!) - obsługa od razu uprzedzała, że dyskoteka na dole będzie nocą hałasować), ciepnęliśmy bagaże w przytulnym pokoiku, spojrzeliśmy przez okno i... poszli "w miasto". ;-)
Życie jest za krótkie, żeby je przespać...
Ale o urokach Rygi - w następnym odcinku ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz