środa, 2 marca 2011

Para na życie

Zacząć kolejny wpis muszę od serdecznego pogratulowania polskim dystrybutorom filmowym pomysłu synchronicznego wpuszczenia do kin dwóch odrębnych filmów o prawie takim samym tytule...
Bo pomylić przy kasie film "Para do życia" z filmem "Para na życie" to chyba nie jest jakaś wyższa trudność, czyż nie?

Ale do rzeczy. Fiński już widzieliśmy (pisałem o tym TU), więc nadeszła najwyższa pora, żeby zobaczyć amerykański ;-)

Od razu nasuwa się myśl o kolejnej bzdurze - otóż zapowiedzi "Pary na życie" można było oglądać od ponad pół roku, jako trailer przed kolejnymi filmami, z adnotacją "wkrótce na ekranach kin". Czas mijał nieubłaganie i nigdzie nie można było ujrzeć tego tytułu na afiszu... A przy tym premiera światowa miała miejsce ok. 1,5 roku temu.
W końcu nastał ów dzień. Sześć miesięcy później ;-)
Ergo: widać jak bardzo międzynarodowy przemysł filmowy ceni sobie nadwiślański rynek ;-)

Sam film okazał się jednak być czymś zacnym. Nie dlatego, że jest to wybitna komedia albo produkcja godna nieustannych peanów... Dostaliśmy po prostu film dobry, film ciepły a przy tym opowiadający o tym, co prędzej czy później większość z nas zaboli - zwykłe zderzenie z rzeczywistością po trzydziestce.
Przerysowaną, przekoloryzowaną ale jednak rzeczywistością, co jeszcze bardziej pozwala się, nie tyle utożsamić, co rozumieć głównych bohaterów. A są oni parą nie hollywoodzką, w dowolnym owego słowa znaczeniu, co parą ludzi. Niezbyt mądrych, niezbyt ułożonych ale ludzi, którzy nagle zdają sobie sprawę, że za chwilę na świecie pojawi się ich dziecko a oni nie są przesadnie poukładani.
I w związku z tym wyruszają w podróż, która ma umożliwić im odnalezienie pomysłu na życie, na to nieustanne "co dalej?"

A co znajdują na owej drodze i jak bardzo przedziwne są to spotkania pozostawiam już Tobie, drogi czytelniku, jako zanętę, coby wybrać się do kina.
Bo warto... :-)

Trailer:


Przy tym jest to kolejny film o tym, że niezależnie od sytuacji warto ruszyć dupsko i wyruszyć w drogę. Bo tylko w podróży można odrobinę bardziej zrozumieć siebie i świat... :-)

I ta myśl przyświecać ma za tydzień - gdy rozpocznie się :sezon podróżniczy:
:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz