Filmem "Wymyk" zamknęliśmy 2011 rok. Wbrew poprzednim doświadczeniom daliśmy po raz kolejny szansę polskim twórcom i... nie zawiedliśmy się :-)
Nie jest to kino lekkie łatwe i przyjemnie - opowieść o bezsilności, brnięciu w kłamstwa i próbie odkupienia win zapowiada się dość banalnie, zwłaszcza gdy dowiadujemy się, że będzie to historia o dwóch braciach. Jakieś takie to nieco biblijne, czyż nie...? ;-)
Na szczęście okazuje się, że jest to dobrze nakręcona historia - bez moralizatorstwa i nadmiernego efekciarstwa...
Zaczyna się od kopnięcia - adrenalina, podniesione ciśnienie a potem są już tylko wyrzuty sumienia i próba odkupienia winy (a może tylko zmazania plamy po własnym uczynku?), w których towarzyszymy postaci granej przez Roberta Więckiewicza... Bo jakże to tak - bratu nie pomógł, rodzinę okłamywał... a może okłamywał już sam siebie... A może bezmoc zrodziła się z jeszcze innej przyczyny? I dlaczego wszyscy słuchają ojca jak wyroczni? Dlaczego wszyscy bohaterowie zdają się mieć jakieś dziwne, drobne sekrety?
Bez samych zachwytów - film, trzeba przyznać, chwilami mocno się dłuży a niektóre zachowania bohaterów trącą lekkim absurdem lub koniecznością przedłużenia filmu...
Ale i tak ogląda się bardzo dobrze. Czego o poprzednich polskich filmach powiedzieć nie mogłem...
Jako klamra zamykająca rok - bardzo dobry wybór... :-)
Trailer, na zachętę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz