Z kinematografią rumuńską nie miałem wcześniej do czynienia, nie słyszałem też o jakichś jej fenomenalnych dokonaniach. Niemniej jednak - kiedy w ramach tanich poniedziałków w kinie
Luna okazało się, że grają film "
Wszyscy w naszej rodzinie", nie było się nad czym zastanawiać :-)
I zdecydowanie była to dobra decyzja... Chociaż nie był to łatwy film...
Cała fabuła dzieje się w ciągu jednego dnia i opowiada o relacjach międzyludzkich z perspektywy smutnej historii - ojca, który chce zabrać córkę na wakacje a wszystko zaczyna wymykać mu się z rąk... Bo dziecko trochę chore, bo była żona wredna, bo on sam niepozbierany, bo nic się nie układa tak, jak było zaplanowane, bo nikt nikogo nie słucha bo... w końcu musi nastąpić wybuch...
A wszystko w zamknięciu, w ciasnym mieszkaniu, w przepełnionej emocjami scenografii.