poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Cisza nad Zegrzem.

Naród bił pokłony i szumiał nad trumną a my uciekliśmy - jak najdalej od tego wszystkiego. Ku ciszy. Ku spokojności...

W miejscowości Rynia nad Jeziorem Zegrzyńskim (zwanym również Zalewem) nie było ludzi. Jakby wszystkich wessała telewizyjno-wawelska rzeczywistość. Nawet Gród Wikingów tkwił zamknięty na głucho... A my mogliśmy przechadzać się opustoszałym brzegiem. I patrzeć, jak spokojnie może płynąć czas...






I tylko poniższy Pan Łabądź syczał na nas, że zakłócamy jego spokój samą swą bytnością...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz