piątek, 10 grudnia 2010

Miód

Podczas festiwalu Ale Kino! film "Miód" przyciągnął naszą uwagę, ale nie udało się pójść na seans... A potem okazało się, że jeszcze, że ów film festiwal wygrał ;-) Na szczęście wszedł również do normalnego obiegu, więc w zeszły poniedziałek udało się na niego wybrać.
I było warto. Bardzo...
O fabule filmu nie ma co pisać - jest jej niewiele a każde streszczenie mogłoby zmniejszyć przyjemność oglądania. Ot, jest ojciec, jest syn, jest zagubiona w górach wieś i profesja leśnego pszczelarza.
A potem cały ten świat drży w posadach...

Ale nie fabularność jest tego filmu mocną stroną. Jest nią sama opowieść, która płynie, dzieje się i powoli otwiera przed nami kolejne obrazy... Reżyser i aktorzy pozwalają widzowi wręcz jakby uczestniczyć w samej historii, być w jej wnętrzu, sprawiają, że ma się wrażenie niespiesznego płynięcia opowieści z kinowego ekranu. Jest w tym filmie poezja, jest jakaś magia, jest nieprawdopodobny spokój...

Jest to trzecia część całego cyklu Semiha Kaplanoglu. Mam więc zadanie - obejrzeć wcześniejsze "Mleko" i "Jajko". Dobrze, że nie odmówiliśmy kolejnego spotkania z tureckim kinem, po falstarcie, jakim było "Za głosem stada" ;-)

Trailer:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz