poniedziałek, 20 grudnia 2010

Zanim odejdą wody

Nie samym kinem światowo-ambitnym człowiek żyje i czasem trzeba dać się ponieść amerykańskiej kinematografii. Chociażby po to, żeby nie zwariować od nadmiaru wrażeń i przemyśleń, po kolejnym ciężkim seansie kinowym ;-)

Dlatego też poszliśmy na "Zanim odejdą wody" - komedii, której opis nie zawierał słowa "romantyczna". Zamierzaliśmy po prostu odpocząć, odstresować się i pośmiać...

I się udało... Dostaliśmy okraszone dużą dawką humoru amerykańskie kino drogi, pełne udanych dialogów, nienajgłupszych gagów oraz ładnych widoków.

Film nie jest zbyt mądry ale, zgodnie z zapowiedzią, całkiem zabawny. I to w sposób, w który powinien być - bez epatowania obrzydzeniem czy gagami kloacznymi. A przy tym z dodatkiem Roberta Downeya jr. i Zacha Galifianakisa, którzy jako skontrastowana para głównych bohaterów są po prostu rewelacyjni ;-)

Czyli film dokładnie spełnił oczekiwania, które w nim pokładaliśmy.
Ot, świetny chill-out przy niedzieli. Wręcz idealny by obejrzeć - odpocząć - zapomnieć ;-)

Trailer:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz