Dwa lata po premierze w innych częściach świata "Trzy" dotarło i do Polski ;-)
I nie bardzo wiem po co... ;-) Bo dostaliśmy długi i chaotyczny film o nie-do-końca-klasycznym trójkącie. On, ona i jeszcze jeden on przeplatają się w łóżku i w codzienności. Przez kilkadziesiąt minut zdradzają, mijają, schodzą, rozchodzą, psują swój świat i budują nowy...
Ale jakoś tak strasznie to nieposkładane. Film pędzi jak teledysk, nie pozwalając zatrzymać się na dłużej i chociaż pomyśleć o tym co właśnie widzieliśmy na ekranie.
I w sumie nie do końca można ustalić o czym ten film jest. Trochę o seksie, trochę o relacjach, trochę o nieudolnych próbach bycia dojrzałymi, nieco o zdradzaniu ale wszystkiego tam albo za dużo albo za mało... Proporcje rozmywają się tak bardzo, że już po godzinie ogląda się to już bez głębszego zastanowienia.
Ot, kolejna "odfajkowana" wizyta w kinie.
Aha, Drogi Czytelniku, jeśli pójdziesz na ten film i będziesz się zastanawiał czy wyjść w połowie czy poczekać do pointy - wyjdź. Film kończy się i przewidywanie i mocno beznadziejnie. Żadnego w tym morału czy głębszego sensu ;-)
A wszystkie najlepsze sceny i tak są w trailerze ;-)
I w sumie nie do końca można ustalić o czym ten film jest. Trochę o seksie, trochę o relacjach, trochę o nieudolnych próbach bycia dojrzałymi, nieco o zdradzaniu ale wszystkiego tam albo za dużo albo za mało... Proporcje rozmywają się tak bardzo, że już po godzinie ogląda się to już bez głębszego zastanowienia.
Ot, kolejna "odfajkowana" wizyta w kinie.
Aha, Drogi Czytelniku, jeśli pójdziesz na ten film i będziesz się zastanawiał czy wyjść w połowie czy poczekać do pointy - wyjdź. Film kończy się i przewidywanie i mocno beznadziejnie. Żadnego w tym morału czy głębszego sensu ;-)
A wszystkie najlepsze sceny i tak są w trailerze ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz