poniedziałek, 22 lutego 2010

II Ogólnopolska Wystawa Motocykli i Skuterów

Czas na reminiscencję sobotnią, czyli wizytę na II Ogólnopolskiej Wystawie Motocykli i Skuterów 2010. Bo i tam nas zawiało :-)

Dla mnie wydarzenie o tyle nowe i ciekawe, że motory wszelkiej maści i autoramentu nigdy mnie za specjalnie nie interesowały. Ale zawszeć trzeba zdobywać nowe doświadczenia, więc bez protestów udałem się jako dzielny towarzysz :-)

Dotarcie na ul. Marsa to prawdziwa droga przez mękę. Nie dość, że to na drugim końcu Warszawy, to jeszcze nawet w sobotę trzeba stać w okropnym korku (niech żyją przebudowy dróg!) Ale nic to - w końcu dojechaliśmy. I nawet udało się znaleźć bankomat (w Marysinie, kilka kilometrów dalej...) ;-)

Sama wystawa odbywała się w wielkiej hali targowej. Ludzi to tam było jak mrówków. Zarówno prawdziwych motocyklistów jak i takich, którzy chcieliby nimi zostać oraz ludzi kompletnie nie związanych z tym światem (czyli mnie, dzieci jednośladowców oraz żon nie dzielących pasji męża) :-)
No i hostessy były. Prężące się tu i ówdzie. Z daleka bardzo ładne (na pewno zgrabne) ale z bliska jakieś takie... nieprzekonywujące. Ot, plastikowe ryje i silikonowe cycki. Bardziej do pornosów niźli marketingu ;-) Chociaż, muszę przyznać, nie wszystkie - kilka rzeczywiście mogło zauroczyć ;-)

No dobra. Ale przede wszystkim, to były tam motocykle i urządzenia motocyklopochodne. No i fajnie, że były... Chociaż mnie jakoś nie podnieca posiadanie jednośladu, to rzeczywiście miło było na coponiektóre egzemplarze popatrzeć. A na inne już nie - bo dla niewprawnego oka, to one wszystkie wyglądają jakoś tak... podobnie. Odróżnia się jeno ścigacze od chopperów (słownik googlowo-firefoxowy nakazuje mi zmianę słowa chopper na Chopin - zaskakujące!).

Fajne za to były trajki - taką machinę, to ja rozumiem :-) I dupsko człowiek wygodnie usadzi i się bujać za bardzo nie musi a i utrzymanie równowagi nieprzesadnie zaprząta uwagę. I prawdo jazdy kategorii B jest ok, nie trzeba żadnych egzaminów... Więc jakby ktoś miał luźne kilkadziesiąt tysięcy złotych, to ja chętnie. O np. TEN albo TEN. :-)

I tak oto minęło kilka sympatycznych sobotnich godzin :-)
Aby na dupie nie zasiąść na zbyt długo! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz