poniedziałek, 22 lutego 2010

Sherlock Holmes

Wizyta w kinie na "Shelrocku Holmesie" była całkowitym spontanem :-) Ot, przechodziliśmy obok kina Luna, za chwilę miał się rozpocząć seans, więc zostaliśmy... A, że już jakiś czas temu miałem ochotę ów film zobaczyć, to i dobrze się złożyło.

Film jest (oczywiście moim skromnym zdaniem) bardzo fajny. Zwłaszcza dla oka, bo z postaci anemicznego detektywa-gentlemana z fajką i skrzypkami, znanego z wcześniejszych ekranizacji, niewiele tu zostało. Fabuła rwie do przodu, aktorzy gimnastykują się jak mogą ale poziom samej rozrywki jest zaskakująco wysoki.
Świetnie stworzono (bo co do odtworzenia, to nie mam żadnej pewności) duszny klimat industrialnego Londynu. Takie nawet to steampunkowe, czyli bliskie zachwycającej mnie ostatnio estetyce :-)

Guy Ritchie nie przynudza. Ani przez chwilę :-) I chwała mu za to. Odtwórców głównych ról też dobrze dobrał. Miało być kino akcji i wyszło tak, jak wyjść miało... A, że ortodoksyjni wyznawcy prozy Arthura Conan Doyla buntują się przeciwko takiej formie ekranizacji, to już ich problem :-) Zakładam, że będzie część druga (biorąc pod uwagę rozgrzebane wątki) i chętnie się na nią wybiorę...!

Dobry film na weekendowe odmóżdżenie, na dopieszczenie oczu i na wydanie kilku złotych, bez marudzenia ;-)

A na zachętę trailer:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz