sobota, 29 października 2011

Słowacja cz. 3 - Devin

Zamek Devin praktycznie leży jeszcze w obrębie słowackiej stolicy, ale na tyle daleko od centrum, że nic nie zapowiadało, że uda nam się go zobaczyć... Zastanawiałem się jak to ugryźć, ale problem rozwiązał się sam :-) Na szczęście udało się spotkać z dawno niewidzianą koleżanką, która okazało się, że mieszka w Bratysławie i już właściwie jako "tubylec" zawiozła nas na miejsce. 
Agnieszko: raz jeszcze wielkie dzięki :-)



Ruiny położone są na wysokiej skale, u ujścia rzeki Morawy do Dunaju. Wejście na sam szczyt, do zamku właściwego jest nieco męczące, ale warto poświęcić tę odrobinę energii. Albowiem jest miejsce zadbane, ogromne i z cudownymi widokami - tak na same ruiny jak i na okolicę. I nie można dziwić się Słowakom, że jest to jedna z ich "top" pamiątek - tak turystycznych jak i narodowych. :-)

Łaziliśmy tam i łaziliśmy... Aż w końcu przyszedł deszcz i nas pogonił :-)








Wieża Dziewicza

Dunaj a za nim już Austria...
Podobno w latach 70-tych czy 80-tych goście skakali stąd na paralotniach i uciekali z komunistycznego "raju". Jedni twierdzą że to fakt, inni, że to tylko opowieść, ale legenda urocza :-)






Pomnik poświęcony tym, którzy sczeźli w nielegalnej drodze na austriacką stronę świata...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz