Kolejnym etapem naszej słowackiej wędrówki była Banská Bystrica (pol. Bańska Bystrzyca), która, zgodnie z informacjami z przewodników, okazała się być miastem bardzo urodziwym i zabytkowym.
Warto nadmienić, że nocowaliśmy tam w hostelu należącym do sieci YMCA, która tak naprawdę nie jest gejowskim wynalazkiem a organizacją chrześcijańską :-) Miejscówka niczym specjalnym, prócz nazwy, się nie wyróżniała, ale samo wspomnienie jest dość absurdalne i warte tych kilku euro za dobę :-)
Wędrówka po mieście to niekończący się zachwyt nad zabytkami, gwarnymi placami, cichymi uliczkami i jakimś takim spokojem panującym wokoło...
Rynek (Námestie SNP)
Wieża Zegarowa
Kościół katedralny pw. św. Franciszka Ksawerego
(kopia rzymskiego kościoła Il Gesu)
Zamek Miejski (a właściwie wspomnienie po nim), czyli:
barbakan plus wieża.
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP (tu modlili się mieszczanie niemieccy)
Dom Macieja (królewskiego nadzorcy kopalń)
oraz
kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego (tu modlili się Słowacy)
Uliczki i urocze budynki, co krok...
Rynek, fontanna i kamienica Thurzonów w tle.
Muzeum Słowackiego Powstania Narodowego
(podobno jego kształt wzorowany jest na góralskim kapeluszu)
Wystawa uzbrojenia z czasów II Wojny Światowej i Słowackiego Powstania Narodowego
Drobna ciekawostka dla polskich turystów ;-)
Pięknie tam jest. I nawet nie ma co narzekać, że wszędzie pod górkę ;-) Bo dwa dni później okazało się, że kolejne miasteczko (Banská Štiavnica) jest jeszcze bardziej górskie. I bardziej strome...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz