Przyznaję, że mam słabość do bajek i animacji. Niezależnie od wieku, niezależnie od zrycia głowy. A "Merida Waleczna" jawiła się już ze zwiastunów jako coś, czego nawet zgrzybiały i dawny fan fantasy przepuścić nie może :-)
No i przelała się przed moimi oczyma uroczo skonstruowana opowieść w klimatach udających średniowieczną Szkocję :-) I do tego historia uroczej, rudej dziewoi, która odmawiając zamążpójścia, wywraca całe królestwo do góry nogami - ah, czegóż chcieć więcej?
Cała galeria bohaterów, którzy przewijają się przez film ma w sobie uroczą lekkość, jednocześnie nie przestając być pełnokrwistymi postaciami. Film przy okazji tryska humorem i nienachalnym moralizatorstwem...
No dobra, nachalne pod koniec już jest ("słuchaj rodziców, bla, bla, bla") , ale i tak nie psuje to odbioru całej opowieści
Dobra robota, panowie z Pixara - animacja to również cudo dla oczu, chociaż mi się trafiła zwykła wersja 2D. Ale samo przedstawienie bohaterów i ich świata to po prostu miód :-)
PS. I specjalnie nie porównuję tego do "Jak wytresować smoka", to nie ten klimat :-)
mnie się podobał... bardzo :)
OdpowiedzUsuń