Kończąc kulturalne podsumowanie ubiegłego roku muszę jeszcze wspomnieć o "Zrób sobie raj" - przedstawieniu, które miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć na deskach Teatru Studio.
Niby napisano scenariusz na podstawie książki Mariusza Szczygła (którego reportaże uwielbiam), poklejono jakieś wątki, całość wrzucono w scenografię krematorium i miał wyjść (chyba?!) portret współczesnych Czechów. Albo Czech. Albo może i całej ateizującej Europy.
Nie wiem co miało, wiem co wyszło - GNIOT. Gniot tak straszny, że połowa widowni wyszła w trakcie spektaklu a oklaski na koniec ograniczyły się do pojedynczych "kląśnięć", wydanych bardziej z przyzwyczajenia niż z wdzięczności aktorom.
"Zrób sobie raj" nie zasługuje na to żeby poświęcić mu te półtorej czy dwie godziny. Reżyserski same (co przyznały w jakimś wywiadzie) nie wiedzą o czym to jest sztuka a aktorzy nie bardzo wiedzą co grają. Do ogólnego bełkotu o wierze i umieraniu doklejono mnóstwo zdań bez sensu oraz połączono wszystko wodewilowymi wkrętami pod postacią czterech tańczących przygłupów oraz postacią Jozuy, który w sumie nie wiadomo po co kręci się po scenie.
Zdecydowanie odradzam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz