Kecskemét to ostatnie nowe miejsce na naszej trasie. Odkryliśmy je dość dokładnie - włącznie z tym, że czekając na naszych couchsurfingowych gospodarzy, mieliśmy okazję uczestniczyć nawet w węgierskim karaoke i nauce tańca latino. Na szczęście tylko jako obserwatorzy, ale wrażenie do dziś pozostaje niezapomniane ;-)
Samo miasto to następny przystanek w krainie późnobarokowych kościołów i secesji... Do tego kolejna przestrzeń, obok której piękna nie sposób przejść obojętnie... :-)