środa, 16 czerwca 2010

Metropia

Poniedziałkowe seansy w Muranowie za chwilę wejdą nam w krew ;-) Ale nie ma się czemu dziwić - kino fajne i niedrogie, popcorniarzy brak a seanse odbiegające od oferty multipleksów...

"Metropia" jest filmem dziwnym... Po pierwsze jest to animacja. Animacja przedziwna, z mocno przerysowanymi postaciami, poruszającymi się jak w grach komputerowych kilka lat temu. Po drugie zaskakuje fabułą. Europa bez surowców naturalnych, cała poryta wspólną siecią metra i kontrolowana przez korporację nie jest miejscem, w którym chce się żyć. Główny bohater, pracujący w call-center szarak, przez cały film walczy o jakąś formę lepszego jutra. Przeciw inwigilacji, korporacji, dehumanizacji, manipulacji i kontrolowaniu każdego kroku... A wszystko jakoby nieco z przypadku i ironii losu.

Ogląda się to nieźle. Chwilami przesłanie staje się nieco nieczytelne, momentami reżyser gubi się w tym, co chciałby odbiorcy powiedzieć, ale film broni się od początku do końca. Chociażby w warstwie wizualnej - obraz świata przedstawionego, mimo swej plastyczności, jest na tyle odstraszający, że daje do myślenia...

Po filmie cieszę się również, że nie mam telewizora. I nie muszę oglądać wyżerających mózg programów. I reklam ;-) Przynajmniej nikt nie podpowiada mi, co mam myśleć...

Trailer:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz