czwartek, 7 kwietnia 2011

Budapeszt cz. I

Skoro nie znaleźliśmy wiosny na północy Europy to wyruszyliśmy szukać jej dalej. Tym razem w przeciwnym kierunku - w Budapeszcie ;-)

I, cokolwiek by nie mówić, to chyba się z nią minęliśmy albo znów byliśmy zbyt wcześnie. Węgry przez trzy dni gościły nas mżawką, deszczem, wiatrem, chłodem i chmurami. W dowolnej konfiguracji. Oczywiście było też wino, palinka i pörkölt, więc nie daliśmy się złamać, niemniej momentami bywało naprawdę okropnie... Ale na pogodę akurat nikt wpływu nie miał a reszta wyprawy była przygotowana wręcz wzorcowo.
Tu należą się ogromne ukłony organizatorkom... Kolejny raz (po Wilnie) dowiodły, że jeśli komuś się chce, to wszystko wychodzi wzorcowo :-)
Dzię-ku-je-my! :-)

Budapesztański dzień pierwszy:

Centralna Hala Targowa




Powyższe i poniższe to wnętrze synagogi. O tyle zaskakujące, że w swym eklektyzmie przypomnina... kościół katolicki - włączając w to ławeczki, ambony, "ołtarz" oraz organy...



pomnik ofiar holocaustu...

...w formie wierzby płaczącej...

...a każdy liść to nazwisko zamordowanej rodziny...


Bazylika katedralna św. Stefana





Widok ze Wzgórza Zamkowego na budynek Parlamentu

Wzgórze Zamkowe



Zamek Królewski







Kościół Macieja (Korwina a nie żadnego świętego! Bo pod wezwaniem to on jest Najświętszej Marii Panny)

Baszta Rybacka i pomnik św. Stefana

Fajny to był dzień. Bez względu na pogodę i idiotów. I dopiero pierwszy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz