czwartek, 30 września 2010

Jej droga

Kolejny dobry film udało się obejrzeć. Film, który omija śmierdzące popcornem multipleksy i daje możliwość spojrzenia na coś prawie zupełnie nam nieznanego - współczesną Bośnię...

"Jej droga" to opowieść o bośniackiej traumie - tak międzyludzkiej jak i powojennej, której próżno szukać we współczesnej historii naszego kraju. Bo w Polsce (na szczęście) i wojna dawno miniona i ekstremistów (nie licząc podkrzyżowych emerytów) jakoś niewielu.

Film wciąga przez cały seans i zachowuje sens, nawet mimo drobnych skrótów w opowieści o przemianie pijaczyny w ortodoksa i lekkiej niespójności w relacjach głównych bohaterów. Brawa zwłaszcza dla Zrinki Cvitešić - kreowana przez nią postać Luny jest chyba najlepszym punktem w filmie ;-)

Film zostawia kilka pytań bez odpowiedzi. I dobrze. Bo zmusza do zastanowienia się - tak nad nadciągającym nad Europę islamskim zagrożeniem jak i zwykłymi relacjami damsko-męskimi. Oraz pokazuje zderzenie "normalności" z fanatyzmem. Fanatyzmem, który jednak dla niektórych jest jedyną zrozumiałą drogą, umożliwiającą odnalezienie się we współczesnym świecie...

Polecam, bezwzględnie :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz