"Jestem Twój" Mariusza Grzegorzka był kolejnym punktem na trasie poznawczej kina europejskiego. I wypadł... dziwnie...
Nie umiem jednoznacznie odnieść się do tego filmu. Z jednej strony mamy stosunkowo prostą fabułę, dobrych aktorów i przyzwoitą realizację a z drugiej sztuczną teatralność, brak logiki akcji oraz dziwną formę naruszenia granicy intymności, która do mnie nie przemawiała. Bo miotanie się bohaterów, nieco bez ładu i składu, ich krzyki i płacz mnie nie wzruszają a bardziej sprawiają, że mam ochotę wyjść z kina.
Podsumowując: obejrzeć się da. Nawet bardzo się da. Chociażby dla Romy Gąsiorowskiej i Mariusza Ostrowskiego, którzy bronią film na całej długości frontu... No i dla ogólnego klimatu, który jakkolwiek patologiczny by nie był to bardzo dobrze nawiązuje do warstwy fabularnej. Takiego zezwierzęcenia, psychodeliczności i beznadziei, niezależnie od warstwy społecznej...
Tylko trochę nie rozumiem, skąd takie zachwyty nad tym filmem i nagrody na festiwalach? Bo żadne odkrycie to to nie jest ;-)
Nie umiem jednoznacznie odnieść się do tego filmu. Z jednej strony mamy stosunkowo prostą fabułę, dobrych aktorów i przyzwoitą realizację a z drugiej sztuczną teatralność, brak logiki akcji oraz dziwną formę naruszenia granicy intymności, która do mnie nie przemawiała. Bo miotanie się bohaterów, nieco bez ładu i składu, ich krzyki i płacz mnie nie wzruszają a bardziej sprawiają, że mam ochotę wyjść z kina.
Podsumowując: obejrzeć się da. Nawet bardzo się da. Chociażby dla Romy Gąsiorowskiej i Mariusza Ostrowskiego, którzy bronią film na całej długości frontu... No i dla ogólnego klimatu, który jakkolwiek patologiczny by nie był to bardzo dobrze nawiązuje do warstwy fabularnej. Takiego zezwierzęcenia, psychodeliczności i beznadziei, niezależnie od warstwy społecznej...
Tylko trochę nie rozumiem, skąd takie zachwyty nad tym filmem i nagrody na festiwalach? Bo żadne odkrycie to to nie jest ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz