W ramach tegorocznego 4. Festiwalu Filmów Rosyjskich Sputnik nad Polską udało nam się obejrzeć min. "Akt natury" w reżyserii panów Łungina i Osipjana.
Film tyleż zaskakujący co dziwny...
Ciężko nawet o nim pisać - fabuła w nim mikra jak syberyjskie lato - ot kilka zdarzeń, kilka dialogów a wszystko jakby bez specjalnego pomysłu pomieszane w formie kilku scen. Prawdopodobnie miało być metafizycznie i intrygująco, ale nie jest, bo wszystko rozłazi się jakby chciało a nie mogło. Wystarczy do tego dorzucić irytującego bohatera i byłby gniot roku.
Ale ów film gniotem nie jest...
Wszystko dzięki zdjęciom Romana Wasjanowa. "Akt natury" jest podobno pierwszym rosyjskim filmem nakręconym przy pomocy aparatu cyfrowego (Canon 5D Mark II) i... to widać. Bo wrażenie jest takie, jakby podziwiało się stabilne, świetne zdjęcia z dodatkiem ruchomych postaci. A kadry pan kamerzysta znalazł rewelacyjne - gdyby zabrakło w nich ludzi powstałby fotoalbum o rosyjskiej jesieni :-)
I po obejrzeniu nie dziwi, że właśnie za powyższe otrzymał film kilka nagród.
Podsumowując otrzymujemy świetny optycznie film o niczym. Ale w rosyjskim wydaniu - bez amerykańskich fajerwerków ale z jakimś takim przedziwnym smutkiem i zadumaniem...
Warto chociaż na chwilę udać się w tę podróż... :-)
Film tyleż zaskakujący co dziwny...
Ciężko nawet o nim pisać - fabuła w nim mikra jak syberyjskie lato - ot kilka zdarzeń, kilka dialogów a wszystko jakby bez specjalnego pomysłu pomieszane w formie kilku scen. Prawdopodobnie miało być metafizycznie i intrygująco, ale nie jest, bo wszystko rozłazi się jakby chciało a nie mogło. Wystarczy do tego dorzucić irytującego bohatera i byłby gniot roku.
Ale ów film gniotem nie jest...
Wszystko dzięki zdjęciom Romana Wasjanowa. "Akt natury" jest podobno pierwszym rosyjskim filmem nakręconym przy pomocy aparatu cyfrowego (Canon 5D Mark II) i... to widać. Bo wrażenie jest takie, jakby podziwiało się stabilne, świetne zdjęcia z dodatkiem ruchomych postaci. A kadry pan kamerzysta znalazł rewelacyjne - gdyby zabrakło w nich ludzi powstałby fotoalbum o rosyjskiej jesieni :-)
I po obejrzeniu nie dziwi, że właśnie za powyższe otrzymał film kilka nagród.
Podsumowując otrzymujemy świetny optycznie film o niczym. Ale w rosyjskim wydaniu - bez amerykańskich fajerwerków ale z jakimś takim przedziwnym smutkiem i zadumaniem...
Warto chociaż na chwilę udać się w tę podróż... :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz