Film zamykający 2010 r. był tak dziwny jak cały mijający rok - odbiegający od sztampy i mocno zakręcony. Ale bardzo, bardzo przyjemny w odbiorze... :-)
"Wyjście przez sklep z pamiątkami" to film, którego nie da się opowiedzieć... Bo jak to zrobić gdy ma się przed sobą produkcję, która udaje dokument, w którym wszystko jest kpiną z widza a jednocześnie całkiem fascynującą opowieścią o streetarcie?
Tak, Banksy jest złośliwy. I chwała mu za to :-) Bo przy okazji puszcza oko do inteligentnych widzów, udowadniając, że wszystko co widzimy na ekranie jest swego rodzaju żartem z krytyków, odbiorców sztuki (zwłaszcza tych z wypchanymi portfelami) oraz marnych kopistów, którzy nie potrafiąc nic własnego wymyślić, czerpią pełnymi garściami z koncepcji prawdziwych twórców.
I świetnie się to ogląda :-)
Polecam, dla własnego spojrzenia na dziwny świat prawdziwego (mniej lub bardziej) miejskiego undergroundu plastycznego...
A przy tym nadal podpisuję się pod petycją, żeby kretynom bazgrzącym sprejami bez sensu i polotu obcinać palce. Po jednym za każde przewinienie. Może w końcu wtedy nasze miasta przestaną przypominać strefy wojny...
"Wyjście przez sklep z pamiątkami" to film, którego nie da się opowiedzieć... Bo jak to zrobić gdy ma się przed sobą produkcję, która udaje dokument, w którym wszystko jest kpiną z widza a jednocześnie całkiem fascynującą opowieścią o streetarcie?
Tak, Banksy jest złośliwy. I chwała mu za to :-) Bo przy okazji puszcza oko do inteligentnych widzów, udowadniając, że wszystko co widzimy na ekranie jest swego rodzaju żartem z krytyków, odbiorców sztuki (zwłaszcza tych z wypchanymi portfelami) oraz marnych kopistów, którzy nie potrafiąc nic własnego wymyślić, czerpią pełnymi garściami z koncepcji prawdziwych twórców.
I świetnie się to ogląda :-)
Polecam, dla własnego spojrzenia na dziwny świat prawdziwego (mniej lub bardziej) miejskiego undergroundu plastycznego...
A przy tym nadal podpisuję się pod petycją, żeby kretynom bazgrzącym sprejami bez sensu i polotu obcinać palce. Po jednym za każde przewinienie. Może w końcu wtedy nasze miasta przestaną przypominać strefy wojny...